Bycie człowiekiem

Wtorek, XXXI Tydzień Zwykły, rok II, Flp 2,5-11

Bracia: To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca.

 

Uniżył (dokładnie wyniszczył) samego siebie, stawszy się podobnym do ludzi. Można się zastanawiać, co takiego wyniszczającego, poniżającego jest w byciu człowiekiem. Przecież każda osoba ma niezbywalną godność, przecież jesteśmy koroną stworzeń. Dlaczego Paweł – czerpiąc z jeszcze starszego hymnu liturgicznego o kenozie Chrystusa – powie, że Chrystus został wyniszczony, przyjmując ludzką postać?

Zapewne dlatego, że to Bóg staje się stworzeniem: niestworzony staje się stworzony. To tak jakby garncarz tak się zachwycił swoim garnkiem, że zapragnął stać się nim, albo jakby cukiernik tak uwielbiał swoje kremówki, że najbardziej w świecie chciałby być kremówką. Banalne, śmieszne przykłady, ale one dużo mówią o tajemnicy owego uniżenia.

Ponadto stać się można tylko konkretnym człowiekiem – nie abstrakcyjnym. Konkretnym, a więc z historią, rodowodem, wiedzą, miejscem i czasem zamieszkania. Ten, który jest wszechwiedzący, stał się człowiekiem, który miał wiedzę o fizyce czy geografii mniejszą niż dzisiejszy uczeń szkoły podstawowej; ten, który jest wszechmocny, zdany był na pełną opiekę Mamy: karmienie, przewijanie, mycie, wychowanie; ten, który był doskonały, ma grzeszną i mało chwalebną rodzinę. Stać się człowiekiem – to naprawdę uniżenie. Pytanie tylko, czy ta postawa Chrystusa mnie ożywia. Czy Jego uniżenie pociąga mnie do postawy uniżenia? Czy może jest tak, że mam kij za koszulą i nijak te plecy się nie zegną, aby się uniżyć?