Fajnie być sobą!

Piątek, Święto świętych Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała (29 września), rok I, J 1,47-51

Odpowiedział Mu Natanael: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! Odparł mu Jezus: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod drzewem figowym? Zobaczysz jeszcze więcej niż to. Potem powiedział do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.

 

-Proszę księdza, już trzydzieści lat jesteśmy razem, a ja ciągle nie znam mojego męża. Po tylu latach ciągle mnie zaskakuje. Widzi ksiądz te róże? On jest niesamowity! – usłyszałem kiedyś od rozpromienionej kobiety, która z prawdziwym szczęściem wypisanym w oczach, mówiła o swoim mężu. Ona znała go doskonale, jednak miłość, która ich łączyła kroiła przed nimi niesamowitą kreatywność. 

Poznać drugiego człowieka to nie takie proste. Wydawać by się mogło, że bycie razem (nawet kilka lat) pozwoli dobrze poznać i zrozumieć człowieka. Zapewne tak jest, ale zawsze coś jeszcze nieodkrytego pozostanie, ponieważ każdy człowiek jest bogaty duchowo. Jeżeli ludzi łączą szczere relacje miłości, to nawet niepełne poznanie nie będzie w niczym przeszkadzać.

Każdego człowieka doskonale zna Bóg. Nie musi mieć nas pośród znajomych na swoim profilu Facebooka czy Twittera. Bóg zna nas doskonale. Tylko On jest w stanie powiedzieć o nas wszystko, jacy naprawdę jesteśmy. Wcale nie przesadzam. Niektórzy myślą, że mogą „ukryć” się przed Bogiem w gąszczu codziennych spraw. Czasem będą próbować chować się przed Nim jak Adam i Ewa w raju. Na nic się to zda. On i tak nas widzi i zna nasze myśli, słowa, czyny. Wystarczy, że na nas spojrzy. 

Tak też i było w przypadku Natanaela, postaci bliżej nieokreślonej. W późniejszej tradycji utożsamiany on będzie z apostołem Bartłomiejem. Samo imię Natanael w języku hebrajskim oznacza: „dar Boga”. Nie chciałbym się teraz rozwodzić czy Natanael to rzeczywiście apostoł Bartłomiej (inni już się rozpisywali na ten temat), jednak uwagę zwrócę na ważniejszy fakt. Jezus go zna! Mówi, że jest autentycznym i przykładnym Izraelitą, powołując się na jakieś bliżej nieokreślone wydarzenie, które dokonało się wcześniej w cieniu drzewa figowego. Cały splot wydarzeń kończy wyznaniem wiary Natanaela. Wyraźnie podkreśla Bóstwo Jezusa i Jego królowanie w świecie. 

Natanael jest szczery i autentyczny. Nie robi z siebie kogoś nadzwyczajnego. Jego słowa, postawa wypływają z głębi jego serca. To dobry wzór dla każdego człowieka. Szczególnie współczesnego. Dzisiaj mężczyźni chcą być Supermenami, takimi „macho” (tak nota bene to słowo w języku hiszpańskim oznacza „samiec”- nieźle!), twardzielami, którzy wycisną na klatę minimum trzy razy po 120 kg… Facetami, którzy niczego i nikogo się nie boją! Na wszystkim się znają i wszystko już przynajmniej z 300 lub 400 razy w życiu robili… Nie, nie… Panowie, nie o to chodzi! 

Natanael może być też wzorem dla wielu kobiet, które próbują z siebie zrobić lalki Barbie – wydłużone rzęsy, tipsy, godziny w solarium. Próbują być niekiedy jak mężczyźni! Nie, nie … Drogie Panie, nie o to chodzi!

Powiem krótko: fajnie być sobą. Bez udawania, pozorów, nakładania masek… Jesteś arcydziełem Boga. On Ciebie zna. Nie musisz przed Nim niczego udawać. Bóg zna twoje wspaniałe dary i talenty, zna też słabości. Zadaniem każdego człowieka jest pracować nad sobą, ale w szczerości i prawdzie. Tylko będąc autentycznym w myśli, mowie i uczynkach człowiek może właściwie rozwijać się duchowo. 

O. Dolindo Ruotolo, autentyczny sługa Chrystusa, który w imię miłości do Boga i poświęcenia Jemu wszystkiego, potrafił znieść największe upokorzenia. W książce autorstwa Joanny Bątkiewicz-Brożek pt. „Jezu, Ty się tym zajmij! O. Dolindo Ruotolo. Życie i cuda” znajdziemy obraz kapłana, który nie bał się być autentycznym świadkiem Jezusa. „Historia życia neapolitańskiego mistyka to niezwykle przejmująca opowieść o ludzkich losach”- czytamy już na pierwszych stronach książki. „Od kołyski po ostatnie dni. Życie nie szczędziło mu poniewierania, przemocy ojca i przełożonych, głodu, samotności, odrzucenia, zdrady najbliższych przyjaciół, oszczerstw, prześladowań, całkowitego niezrozumienia, a na koniec cierpienia fizycznego do granic możliwości. Przyjmował to wszystko z wdzięcznością wobec Boga” (J. Bątkiewicz-Brożek, Jezu, Ty się tym zajmij! O. Dolindo Ruotolo. Życie i cuda, Kraków 2017, s. 26). Zachęcam do lektury!

Fajnie być sobą. Nawet, gdy czasem spotkasz się z niezrozumieniem i tak (powtórzę raz jeszcze): fajnie być sobą!