Ilu nas tak naprawdę jest?

Trzydziestostronicowy raport ma zostać opublikowany w połowie maja. Ma zawierać kompendium szczegółowych analiz i danych. Już dziś jednak znamy część wniosków. I ośmielamy się je opublikować. Za depeszą Katolickiej Agencji Informacyjnej, gdzie to przedstawiono wyniki konferencji wygłoszonej w siedzibie Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w Warszawie przez prof. Mirosławę Grabowską oraz prof. Krzysztofa Kosełę. Rzecz dotyczyła interpretacji wyniku Narodowego Spisu Powszechnego w kontekście oszacowania liczby katolików w naszym kraju.

Ilu katolików żyje dzisiaj w Polsce? Z takim pytaniem wierzący spotykają się dziś coraz częściej. W dobie galopującej sekularyzacji, publicznej walki z Kościołem i oczerniania go podobne pytanie staje się zupełnie zasadne. Z jednej strony zadają je sami wrogowie i przeciwnicy Kościoła, szukając argumentu za jeszcze większą marginalizacją duchowieństwa w życiu publicznym. Z drugiej strony o swoją liczbę pytają się zatroskani wierni. Ludzie w świętopiotrowej łodzi, chcący wiedzieć, ilu tak naprawdę Polaków jest dzisiaj na pokładzie. Czy przysłowiowa wiara w narodzie wciąż ma się na kim opierać?

Zmierzyć się z tak postawionym pytaniem wcale nie jest łatwo. Ale próbować trzeba. Tym razem wyzwanie podjęła dwójka profesorów. To wspomniani już: Mirosława Grabowska oraz Krzysztof Koseła. Pani Grabowska to utytułowany naukowiec specjalizujący się w dziedzinach socjologii oraz nauk społecznych. W latach 2008–2023 była dyrektorem Centrum Badania Opinii Społecznej, a obecnie jest przewodniczącą Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Z kolei pan Koseła jest wieloletnim dziekanem Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Pracuje w tamtejszym Instytucie Socjologii na stanowisku kierownika Zakładu Metodologii Badań Socjologicznych. Jest także członkiem Sekcji Metodologii Badań Społecznych w Polskim Towarzystwie Socjologicznym.

Oboje profesorów podjęło się wyzwania szczegółowej analizy wyników Narodowego Spisu Powszechnego z 2021 w kluczu dotyczącym przynależności wyznaniowej.

Jak czytamy w notatce Katolickiej Agencji Informacyjnej, podczas spotkania przypomniano, że wyniki Narodowego Spisu Powszechnego – pomimo że przeprowadzonego jeszcze w 2021 roku – zostały opublikowane dopiero niedawno, bo w 2023 roku. W wyniku badania przynależność do wyznania rzymskokatolickiego zadeklarowało 27 121 331 osób z ogółu 38 mln badanych Polaków. Bezwyznaniowość zadeklarowało 2 611 506 osób, natomiast aż 7 807 553 osoby odmówiły odpowiedzi na pytanie o wyznanie.

Socjologowie zwrócili uwagę, że w powojennej historii spisów powszechnych pytanie o wyznanie pojawiło się oprócz 2021 roku jedynie w 2011 roku. Od tamtego czasu wzrosła liczba osób deklarujących bezwyznaniowość – o około 1,6 mln, natomiast liczba odmawiających odpowiedzi na to pytanie aż o około 5 mln.

Badający postawili zatem przed sobą pytanie: co mogą oznaczać te dane? Odpowiedź, zdaniem dwójki profesorów, jest dość jasną wskazówką na przyszłość: stajemy przed wyzwaniem dowiedzenia się, kim są osoby, które odmówiły odpowiedzi na pytanie o wyznanie i z jakiej przyczyny udzieliły takiej właśnie, a nie innej odpowiedzi.

Z jakiej przyczyny badani odmówili odpowiedzi? Prof. Koseła przedstawił trzy hipotezy, które mogą to wyjaśniać. Według pierwszej: osoby te po prostu nie znały odpowiedzi na to pytanie. Siłą rzeczy jednak taka hipoteza jest najmniej prawdopodobna. Może być rozpatrywana jedynie w przypadku bardzo niewielkiej grupy respondentów. Według drugiej hipotezy odmowa odpowiedzi na pytanie wiązała się z chęcią ukrycia pewnej cechy osobistej, a zatem dość wrażliwej. Była warunkowana chęcią ochrony swojej prywatności. Koseła sam siebie pyta jednak od razu, jak w takim razie wytłumaczyć, że znacznie mniej osób odmawiało odpowiedzi na pytania zdawałoby się równie, a może nawet bardziej osobiste, jak stan cywilny (jedynie 0,5 procent odmów) czy też stan zdrowia (około 5 procent odmów)? Pozostała zatem hipoteza numer trzy, z którą oboje naukowców zgadzało się najbardziej. Hipoteza ta mówi, że wspomniana odmowa była wyrazem dystansowania się od kwestii wyznaniowych, oznaką poirytowania lub wręcz zamaskowanej wrogości. Socjologowie zwracali uwagę, że odmowy zdarzały się najczęściej w grupach osób młodszych, lepiej wykształconych i mieszkańców dużych miast, czyli wśród grup, w których notowany jest zdecydowanie większy procent osób deklarujących dystans do religii. 

Warto ponadto pamiętać, że tuż przed spisem przez media przetoczyła się burzliwa dyskusja nad dopiero co wyemitowanym filmem „Tylko nie mów nikomu”. Paradokument dotyczył spraw pedofilii w Kościele. Dodatkowo media żyły niedawno opublikowanym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Czarne marsze oraz wiele debat telewizyjnych na temat walki o życie nienarodzonych z całą pewnością mogły mieć wpływ na takie, a nie inne zachowania ankietowanych podczas spisu.

Jak podkreśliła sama prof. Grabowska, w tej kwestii konieczne byłyby jednak głębsze badanie. Niewykluczone, że wspomniane fakty miały jednakowoż wpływ na chęć ukrycia w badaniu tożsamości katolickiej.

Podczas konferencji w wyniku dyskusji pojawiła się propozycja jeszcze jednej, czwartej już, hipotezy. Według niej istnienie tak licznej grupy osób odmawiających odpowiedzi o wyznanie warunkowane było rosnącą w ostatnich latach grupą tzw. antysystemowców. Chodzi o osoby, które nie chcą, aby informacje na temat ich wyznania były czymś, co jest sprawozdawane państwu.

Szczegółowe wyniki badań obojga naukowców mają ujrzeć światło dzienne już wkrótce, bo 15 maja. Zostaną zaprezentowane podczas specjalnie zorganizowanej na tę okazję konferencji prasowej.