Jeden z dziesięciu

Lectio
    Naszą modlitwę Słowem Bożym rozpoczynamy od lektury Ewangelii wg św. Łukasza, przeznaczonej na 28. niedzielę zwykłą. Postarajmy się czytać bez pośpiechu i uważnie, gdyż jest to już nasza modlitwa. Wszystkie części Lectio divina, od początku aż do końca są modlitwą – spotkaniem z Bogiem. Dlatego również pierwszy etap – czytanie Słowa nie jest tylko i wyłącznie wstępem do modlitwy, preludium do czegoś ważniejszego, bardziej pobożnego czy też głębszego aktu: meditatio, oratio bądź contemplatio. 
 
   Czytając święty tekst w skupieniu i poświęcając mu nasz czas pamiętajmy, że uczestniczymy w modlitwie. Jest nią także próba zapamiętania treści czytanego fragmentu i każda inna czynność, która pomaga nam wejść w tę ewangeliczną perykopę. 
 
EWANGELIA Łk 17, 11-19 Wiara uzdrowionego cudzoziemca

    Stało się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami». Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom». A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec». Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».
 
Meditatio
    Podobnie jak Jezus, który zmierzając do Jerozolimy znalazł się na pograniczu Samarii i Galilei, tak fragment, który dopiero co był przedmiotem naszego lectio znajduje się w Łukaszowej Ewangelii na pograniczu dwóch części. Zauważmy, że z jednej strony tekst ten jest jakby kontynuacją nauczania Jezusa z poprzedzających go rozdziałów na temat wartości wiary i postawy wdzięczności za otrzymane dary, z drugiej zaś strony czytana perykopa o uzdrowieniu dziesięciu trędowatych rozpoczyna nową część, odwołującą się do kolejnych rozdziałów, przedstawiających słowa Pana Jezusa i Jego przypowieści. Tym, co łączy owe fragmenty jest zauważenie, iż Jezus zmierza do Jerozolimy i znajduje się na terenach przygranicznych. 
 
   Informacja ta niejako usprawiedliwia obecność Samarytanina pośród dziesięciu trędowatych. Żydzi nie żyli w zgodzie z Samarytanami. Często dochodziło pomiędzy nimi do różnych aktów wrogości. Wiemy, że również Pan Jezus w jednej z samarytańskich wiosek nie został przyjęty w gościnę tylko dlatego, że zmierzał do Jerozolimy.
 
   W czytanym fragmencie spotykamy Żydów i Samarytanina w jednej grupie. Tę dziesiątkę ludzi połączyło wspólne nieszczęście, ta sama niedola. Z racji choroby zostali oni wyrzuceni poza nawias ówczesnej społeczności, gdyż jako dotknięci trądem nie mogli kontaktować się ze zdrowymi. Co więcej, już wówczas, kiedy zauważyli kogoś z pewnej odległości byli zobowiązani krzykiem ostrzegać napotkanych ludzi przed swoją nieczystością. To fizyczne wykluczenie skutkowało również nędzą materialną. Unikano kontaktu z nimi. To odseparowanie z kolei skutkowało najczęściej tym, że musieli cierpieć nędzę i doświadczać głodu. Stawiano ich poza prawem, przez co nie mieli żadnej ochrony. O przywróceniu ich do społeczeństwa mogli decydować wyłącznie kapłani, orzekający o ustąpieniu ich choroby. 
 
   Wchodząc do wsi Jezus spotyka dziesięciu takowych nieszczęśników, którzy zatrzymali się i z daleka i nawoływali. Jednak na Jego widok nie krzyczeli tak, jak nakazywało prawo: „nieczyści, nieczyści!”. Tym razem wołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!”. Ich wołanie staje się modlitwą: „Mistrzu!”. To określenie św. Łukasz często wkłada w usta uczniów Chrystusa, by podkreślić Jego rolę i autorytet. 
 
    Czytamy dalej, że Jezus na ich widok zwraca się do nich z nakazem pójścia i pokazania się kapłanom. Dosłowne tłumaczenie mówi: „jak ich zobaczył”. Jezus natychmiast dostrzega ich nieszczęście i zwraca się do nich. Nie zwleka, nie czeka. W Chrystusie  Bóg wykazuje swoistą „niecierpliwość”, by szybko zaradzić ludzkiemu nieszczęściu. Nie leczy ich jednak w ten sposób, jak to choćby wcześniej opisuje ten sam Ewangelista (5, 13), ale natychmiast odsyła do kapłanów. 
 
    Podkreślmy także, że tak jak w przypadku Naamana, tak i teraz cud uzdrowienia dokonuje się na odległość, niezauważenie. Nie potrafimy stwierdzić uzdrowienia tych dziesięciu trędowatych do czasu, kiedy oni sami tego nie zauważą. 
 
    Jezus dokonuje w naszym życiu wielu cudów, wielu uzdrowień. Podczas naszej medytacji spróbujmy wymienić choć kilka z nich. Postarajmy się wyliczyć chociaż niewielką część z tych wszystkich boskich interwencji, które dokonują się w naszym życiu. 
 
   Fakt, że chorzy na trąd w przeciwieństwie do Naamana nie buntują się przeciw nakazowi Jezusa i że posłusznie idą pokazać się kapłanom, by ci stwierdzili, że zostali oczyszczeni i że mogą zostać przywróceni społecznościom, w których wcześniej żyli, sprawia, że właśnie wiara w słowo Chrystusa oraz posłuszeństwo temu słowu ich uzdrawia. To właśnie słuchanie i wypełnianie słowa Boga czyni cuda w naszym życiu. To ono nas przemienia, leczy duchowo, a często także i fizycznie. W trakcie rozważania i wprowadzania w życie Jego słowa dokonują się cuda, których może czasem nie zauważamy. 
 
   Zapytajmy, co sprawiło, że natychmiast poszli wypełnić Jezusowy nakaz? Nie widzieli przecież objawów uzdrowienia. Czy sądzili, że kapłani ich uzdrowią lub pozwolą powrócić do wspólnoty religijnej i społecznej, pomimo ich choroby? Owo wykluczenie ze społeczności było przecież źródłem takiego samego, a może i większego cierpienia niż ból fizyczny, towarzyszący ich chorobie. Pomimo wszystko idą, spełniają wolę Pana Jezusa. A kiedy są w drodze, następuje cud. Nie wiemy kiedy, w jakim konkretnie momencie, wiemy tylko, że „gdy szli zostali oczyszczeni”. Oczyszczenie nastąpiło w drodze, podczas wypełniania wskazań Jezusa, kiedy niejako wcielają Jego słowo w swoje życie. 
 
    Kolejny etap to nieoczekiwany zwrot akcji w ewangelicznym opowiadaniu. Oto jeden z uzdrowionych wraca. Na razie nie wiemy, kto to jest. Św. Łukasz nie mówi tego od razu. W ten sposób przygotowuje niespodziankę. Ten jeden powracający prawdziwie dostrzega swoje uzdrowienie. To spostrzeżenie nie ogranicza się do odzyskanego zdrowia fizycznego. Uzdrowienie pociąga za sobą otwarcie na wiarę. On „chwaląc Boga donośnym głosem” w ozdrowieniu rozpoznaje działanie Boga. W swoim oczyszczeniu z trądu dostrzega działanie Chrystusa, który nie tylko leczy, ale i zbawia. Modlitwa uwielbienia w trzeciej Ewangelii oznacza nadejście czasów mesjańskich i dostrzeżenie wielkich dzieł Boga.
 
   Dziesięciu trędowatych zostało uzdrowionych, ale tylko jeden z nich otwiera się na zbawcze działanie Boga, tylko jeden „dobija do portu zbawienia”. Dziękczynienie otwiera na zbawienie, czyni nas wrażliwymi na ten największy dar Boga. Dziesięciu trędowatych zostaje przywróconych wspólnocie społecznej i religijnej, z której zostali wykluczeni z powodu swojej choroby, ale tylko jeden zostaje przyjęty do wspólnoty zbawionych, do rodziny dzieci Bożych. Dziewięciu martwi się o swoją czystość wypływającą z prawa. Jeden Samarytanin zdobywa się na zerwanie więzów legalizmu prawa i wraca, by podziękować Wybawcy. Tylko on stawia wyżej wdzięczność niż wypełnienie prawnych przepisów. 
 
    Ewangelista Łukasz pomaga nam odróżnić dar uzdrowienia od daru zbawienia. Wszelkie uzdrowienia, które Jezus czyni w naszym życiu duchowym czy fizycznym są znakiem i zapowiedzią tego największego i najważniejszego cudu, jakim jest zbawienie. Uzdrawiając dziesięciu chorych Jezus zwraca uwagę, że tylko On może zbawić. Dlatego kieruje naszą uwagą na postawę dziękczynienia jedynego z nich, Samarytanina, który wrócił, by oddać chwałę Bogu. Ta postawa otwiera go na dar życia wiecznego. Dlatego ostatnie zdanie naszego fragmentu należy przetłumaczyć: „idź, twoja wiara cię uratowała”.
 
Oratio
  Podczas naszej modlitwy starajmy się nie skupiać tylko na naszych słabościach, boleściach i niedoskonałościach, na naszych chorych i wymagających uzdrowienia miejscach. Nie koncentrujmy się tylko i wyłącznie na naszym bólu fizycznym czy duchowym, choć z pewnością nie jest to łatwe. Próbujmy skupić się na Jezusie Chrystusie, na Jego boskiej sile i miłości do nas. 
 
   Wołajmy, jak ci trędowaci z Ewangelii wg św. Łukasza: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!”. To jest najpiękniejsza modlitwa w nieszczęściu, w beznadziei i smutku, jakiego czasem doznajemy. Kiedy już znikąd nie mamy pomocy, kiedy wydaje się, że zostaliśmy opuszczeni przez wszystkich, przez Boga i ludzi. Módlmy się, jak ci dotknięci trądem nieszczęśnicy: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!”.
 
    W naszym oratio podziękujmy Bogu za cuda, uzdrowienia i za wszystkie Jego często niezauważalne, bo dokonane z dystansu interwencje, które miały miejsce w naszym życiu! Dostrzegając tylko drobną część owych „śladów” Boga, postarajmy się złożyć choć dziesięcinę dziękczynienia za wszelkie dobro, które jest naszym udziałem. 
Ktoś może stwierdzić, że w jego życiu są obecne tylko same nieszczęścia, że spotykają go wyłącznie przykrości i bóle. Nasza dziękczynna modlitwa za dobro otrzymane od Boga, którego może nawet nie widzimy zmienia nasz sposób widzenia, naszą zdolność dostrzegania Bożych wpływów na nasze życie. 
 
    Ktoś inny może uznać, że to za mało dziękować tylko za jedną dziesiątą daru. Tak, to prawda. Jezus pyta, gdzie jest pozostałych dziewięciu. Zacznijmy jednak od dziękowania za tę drobną część cudów i miłości obecnej w naszym życiu, a przekonamy się, że to wcale nie jest mało. Gdybyśmy musieli podzielić się z potrzebującymi dziesięcioma procentami naszych dochodów, stwierdzilibyśmy szybko, że to wcale nie tak mało. Podobnie, gdybyśmy otrzymali dziesięć procent zysku z bankowych lokat. Dlatego na początek zacznijmy dziękować tylko za dziesięć procent cudownych interwencji Boga. Oddajmy dziesięcinę dziękczynienia Bogu!
 
    Na modlitwie prośmy także o zdolność i umiejętność wsłuchania się w Słowo, nawet to, którego do końca nie rozumiemy, które wydaje się nam dziwne czy niedorzeczne. Prośmy o umiejętność wprowadzania go w nasze życie i zawierzenia mu bez granic i zastrzeżeń, bez szemrania tak, jak to uczynili trędowaci z rozważanej właśnie Ewangelii. 
 
    Na modlitwie podziękujmy przede wszystkim za ten niewysłowiony i niezrozumiały do końca dar zbawienia. To Bóg daje go nam za darmo. W naszym oratio wychwalajmy Go za dzieła, których ciągle dokonuje w naszym życiu. Niech nasza modlitwa przemieni się w hymn dziękczynienia na wzór Maryi dziękującej Bogu za wielkie dzieła. 
 
Contemplatio
    W czasie ostatniej części naszego Lectio divina po prostu trwajmy i kontemplujmy dar naszego zbawienia. Trwajmy w cichym dziękczynieniu, podziwie, milcząco wychwalając Boga i oddając Mu cześć.