Mój krzyż?

 

1.

W czasie pierwszych Dialogów u św. Anny poświęconych roli i posłudze biskupa abp Marek Jędraszewski został zapytany o ubóstwo hierarchów. Pytający zarzucał, że ekscelencje i eminencje jeżdżą drogimi samochodami i mieszkają w pałacach. Jako przykład gorszącego obnoszenia się bogactwem podano częste zmienianie pierścieni, krzyży pektoralnych, mitr i lasek pasterskich. Odnosząc się do tego ostatniego zarzutu, abp Jędraszewski opowiedział „historię” swoich krzyży pektoralnych.

Pierwszy krzyż, srebrny, który tego dnia metropolita krakowski miał na sobie, otrzymał od papieża Jana Pawła II w 1998 r. w czasie swojej pierwszej wizyty ad limina w Rzymie. „Miałbym go nie nosić?” – zapytał retorycznie hierarcha. Drugi krzyż pozłacany od papieża Franciszka, a wykonany za czasów Benedykta XVI. Abp Jędraszewski wyjaśnił, że często w czasie spotkania z Ojcem Świętym chce się pokazać szczególny z nim związek – chociażby przez to, że otrzymało się od niego taki, a nie inny krzyż. Jeszcze inny krzyż abp Jędraszewski otrzymał tuż przed ingresem do Katedry Wawelskiej od kard. Stanisława Dziwisza. Ten krzyż otrzymał kard. Adam Sapieha od papieża Piusa X, a potem nosili go kolejno kard. Wojtyła i kard. Macharski. Krzyż zawiera relikwie. Metropolita znowu retorycznie zapytał, dlaczego miałby tego krzyża nie nosić, zwłaszcza na największe uroczystości związane z Krakowem. 

„W tej sytuacji nie chodzi o zwykłą zmianę biżuterii. Chodzi o coś więcej (…). To nie jest bogactwo osobiste. To jest bogactwo ducha Kościoła” – wyjaśniał abp Jędraszewski.

2.

W czasie jednego z wielkopostnych nabożeństw stacyjnych w Krakowie liturgię Słowa przeznaczoną na dany dzień komentował bp Grzegorz Ryś. Zwrócił wówczas uwagę na swoisty refren, który pojawia się kilkakrotnie w Ewangelii wg św. Jana: „Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła” (J 7, 30). Żydzi, uczeni w Piśmie, faryzeusze nie raz chcieli z Jezusem „zrobić porządek”, ale nigdy wcześniej im się to nie udało, bo „nie nadeszła jeszcze Jego godzina”. To Jezus podejmuje decyzję o swojej śmierci wówczas, gdy „czas się wypełnił”. Jak mówił bp Ryś, śmierć Jezusa to nie efekt działań „złych ludzi”; to dobrowolna decyzja Jezusa. „W wejściu w mękę Jezus widzi moment, w którym Ojciec otacza Go chwałą. Męka Jezusa to nie jest żaden dopust boski, to jest Jego decyzja. Umarł na krzyżu, bo chciał. Za mój grzech. Umarł, bo mnie kocha. Nikt Mu nie zabrał życia. Sam je oddał. Miał taką władzę, żeby je oddać” – mówił bp Ryś.

Hierarcha podkreślając wolny wybór Jezusa, zwrócił uwagę, że należy się od Niego uczyć także, jak wybierać rzeczy, które zwykle traktujemy jako jedno wielkie nieszczęście. „To będzie bardzo ważne w Wielki Piątek, kiedy będziemy się zbliżać do adoracji krzyża i będziemy całować krzyż. To znaczy, że będziemy go wybierać. Ten pocałunek składany na krzyżu to nie tylko emocja wyrażająca żal, że zabili Jezusa – Pan Jezus umarł na krzyżu tylko raz. Teraz żyje, bo zmartwychwstał; więcej nie umiera. Całuję krzyż, który jest moim krzyżem. Znacie swój krzyż? Każdy zna. Pocałujecie go w Wielki Piątek? Z wyboru?” – stawiał pytania bp Ryś, podkreślając, że Jezus w obliczu krzyża jest „niesamowicie wolnym człowiekiem”.

3.

Na wtorkowej Mszy Św. w Domu św. Marty papież Franciszek komentował fragment Ewangelii wg św. Jana mówiący o wywyższeniu Syna Człowieczego odnoszący się do wywyższenia węża na palu na polecenie Mojżesza. Ojciec Święty stwierdził, że dziś Kościół proponuje nam dialog z tajemnicą krzyża, z Bogiem, który stał się grzechem z miłości do mnie. W tym kontekście Franciszek sugerował zastanowić się nad tym, jak każdy z nas nosi swój krzyżyk? „Jako pamiątkę? Czy wówczas, gdy robię znak krzyża, mam świadomość tego, co czynię? Jak noszę mój krzyżyk? Tylko jako symbol przynależności do jakiejś grupy religijnej? Jak noszę mój krzyżyk? Jako ozdobę? Jako wisiorek, z wieloma cennymi kamieniami, zrobiony ze złota...? Nauczyłem się nosić go na ramionach, tam, gdzie ciąży? Niech każdy z nas popatrzy dziś na Ukrzyżowanego, na tego Boga, który stał się grzechem, abyśmy nie umarli w naszych grzechach i niech odpowie na te pytania, które zadałem” – mówił papież.

***

Od kilku dni szukam odpowiedzi na pytania o to, czy krzyżyk, który noszę na piersi to tylko biżuteria, czy może coś więcej? Czy to symbol mojej wiary ale rozumiany w sensie wschodnim – jako zakorzenienie w rzeczywistości, którą symbolizuje? Wiem przecież, co w moim życiu jest krzyżem. Czy potrafię wziąć go na swoje ramiona? Więcej! Czy  potrafię przed nim uklęknąć, ucałować go i adorować? Chyba jeszcze nie potrafię. Nie chcę mojego krzyża. Ale czy uczeń Jezusa może iść inną drogą niż ta, na której trzeba się zaprzeć samego siebie i co dnia brać krzyż swój i naśladować Jezusa? (por. Łk 9, 23).