Na wywiad z Faustyną

Wiemy o niej wszystko. Że obraz. Że dzienniczek. Że „Jezu, ufam Tobie” (no czasem nie wiemy, czy z przecinkiem, czy bez). Ta wiedza zniechęca. Trudno się zbliżyć do kogoś, o kim już tyle zostało powiedziane, kto został w tak dogłębny sposób opisany i przeanalizowany przez teologów, filozofów, ojców duchownych kościoła.

A gdyby tak wykręcić numer na Górę, grzecznie zapytać, czy jest, czy ma chwilę. Że może kawa, ale że może niekoniecznie w Krakowie, bo tam teraz smog, a siostra w końcu ma duże problemy zdrowotne (Faustyna chorowała na gruźlicę  płuc i przewodu  pokarmowego). Dlaczego dzwonię? Kilka spraw, zupełnie po kobiecemu, nie daje mi spokoju. To może spotkamy się w Głogowcu? Siostro, a gdzie to jest? Niedaleko Łodzi. A tak, już pamiętam - to tam się siostra urodziła. 

O co chciałam właściwie zapytać? 

O dom. Jak wyglądało Boże Narodzenie przy jednym stole z dziewięciorgiem rodzeństwa? O mamę, która z pewnością miała ręce pełne roboty. Poza tym, czy trzyletnia Helenka zapamiętała, jak w Łodzi na ulicach rozbłysło tego roku (1908) pierwsze oświetlenie elektryczne? Dlaczego to ma znaczenie? Chodzi o światło. Pełno go w rozważaniach o miłosierdziu.

O słowa. W wieku 7 lat Helenka usłyszała wezwanie do doskonalszego życia. Gdzie to było? Co ta mała dziewczynka robiła w tamtej chwili? Czy wystraszyła się tego głosu? Tyle razy potem go słyszała. Jaką on ma barwę?

Jak wyglądała Komunia św. Helenki? Na ile można się było nią naprawdę rozradować w obliczu rozpoczynającej się właśnie (1914 r.) I wojny światowej?

Helenka krótko chodziła do szkoły, bo zaledwie trzy lata, ale czy zdążyła się w tym czasie zaprzyjaźnić? Tak od serca wpisać koleżance do pamiętnika?

O młodość i łamanie zasad. Bo jak to jest sprzeciwić się rodzicom, którzy dwukrotnie na prośbę o zgodę, by móc wstąpić do zakonu, odpowiadają: nie! I jak to jest, kiedy w tym samym czasie kolejne zakony zatrzaskują swoje bramy? A kiedy nawet jeden z nich – Dom Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia trochę te drzwi uchyla, to i tak, tylko po to, by przekazać informację, że potrzebny jest posag. Bez posagu brama zostaje zamknięta. Co zatem czuje młoda dziewczyna pracując kolejny rok na służbie u innych, by tylko uzbierać potrzebną kwotę?

O marzenia. Czy one się spełniały, kiedy podlewała kwiaty jako ogrodniczka w klasztorze lub przyjmowała gości na klasztornej furcie? Czy tak wyobrażała sobie odpowiedź na głos, który słyszała jako mała dziewczynka?

O marzenia, które się spełniają. W jaki sposób zapamiętała ten dzień 30 kwietnia 1926 roku, kiedy to stała się Marią Faustyną? Czy padał wtedy deszcz, czy świeciło słońce? A może rodzice zdążyli już oswoić się z myślą, że mają córkę zakonnicę?

I znowu o słowa. Może warto zapytać o dzienniczek. Czy ten format, w którym siostra zapisywała był poręczny? Gdzie go siostra zazwyczaj trzymała? Czym siostra notowała? I o której godzinie najczęściej?

O ludzi. Pamięta siostra pierwsze spotkanie ze swoim spowiednikiem ks. Michałem Sopoćką? Może już wtedy powiedział coś lub coś zrobił, co zadecydowało, że odegrał w tej barwnej całości tak ważną rolę. 

O malarstwo. Skąd to dążenie do perfekcjonizmu?

O śmierć. Banalne, ale czy siostra się bała? 

A na koniec, może tak jednym zdaniem: co to jest to Boże miłosierdzie?

Że: Jezu, ufam Tobie. Hm.