Największy dar

„Największy dar” to fabularyzowany dokument w konwencji... westernowej komedii (warstwa fabularna) i kina faktu (warstwa dokumentalna). Głównym bohaterem opowieści jest reżyser (w tej roli sam Cotelo), który w scenerii miasteczka rodem z Dzikiego Zachodu kręci klasyczną historię o walce dobra ze złem. Na artystę przychodzi kryzys twórczy i spada masa wątpliwości. Może zmienić zakończenie? Czy w każdej historii ludzie muszą się na końcu pozabijać? Ucieka z planu, by poszukać inspirujących i prawdziwych opowieści, które pomogłyby mu wymyślić inny finał swojego dzieła. Prawdziwe życie okazuje się bardziej zaskakujące niż wymyślone historie… 

Bohaterowie, z którymi rozmawia Juan Manuel Cotelo doświadczyli w swoim życiu mocy przebaczenia. Są to zarówno ofiary, które przebaczyły swoim oprawcom, jak i terroryści, którzy przyznali się do swoich zbrodni i proszą o przebaczenie stając twarzą w twarz z poszkodowanymi.

Pierwszym świadkiem przebaczenia jest Tim Guenard, mistrz Francji w boksie, który powinien być nieco znany Polakom, bo bywa nad Wisłą, gdzie opowiada historię swojego życia. Wybaczył rodzicom, którzy go opuścili i bili tak, że na wiele lat trafił do szpitala. Ponieważ w dzieciństwie nie doświadczył rodzinnego ciepła, to chłodem reagował na napotkanych ludzi. Jego nienawiść i agresja zraniła wiele osób, o których przebaczenie później się starał. Dopiero, gdy doświadczył bezwarunkowej miłości, był w stanie zmienić swoje życie.

Kolejna historia przywołana w „Największym darze” dotyczy powszechnie znanej w Hiszpanii Irene Villa, która wybaczyła osobom, które przeprowadziły zamach na jej życie. Jej mama była policjantką. Terroryści podłożyli bombę w jej samochodzie. Wybuchła wtedy, gdy odwoziła córkę do szkoły. Irene w tamtym ataku straciła nogi i trzy palce. Rozumie tych, którzy nie wybaczają, ale jednocześnie wie, że jeśli się nie wybaczy, to niemożliwe jest bycie szczęśliwym. Każdego dnia zbiera owoce przebaczenia. Dzięki tej łasce żyje pełnią życia - skończyła trzy fakultety, jest zapracowaną dziennikarką i narciarką paraolimpijską, wychowuje trójkę dzieci.

Następnym przykładem osoby, która siada przed kamerą i opowiada o zbrodniach, których dokonała, a dziś prosi o ich wybaczenie jest Shane o’Doherty – były przywódca grupy terrorystycznej IRA. Uważał, że przemoc rozwiąże problem Irlandii, jednak nic ona nie dała. Skrzywdził wiele osób… Dziś prosi je o wybaczenie. Oprócz Kościoła nikt nie wierzył, że będzie w stanie się zmienić.

Historia z Meksyku mnie osobiście poruszyła najbardziej. Dotyczy małżonków i pewnie ma miejsce, albo mogłaby się wydarzyć w niejednej rodzinie, także polskiej. Gabi i Francisco zawarli związek małżeński na zawsze, mieli troje dzieci, a po kilku latach rozstali się… też na zawsze. Gabi odeszła do innego mężczyzny, zostawiła dzieci. Nikt najpierw nie wierzył, że ich małżeństwo może się rozpaść, ale gdy się rozpadło, to nikt nie dawał wiary, że mogą znowu się pogodzić. Nikt oprócz Francisco, który intensywnie modlił się o powrót żony do domu. Przez pięć lat siadał do stołu, przy którym było zostawione nakrycie dla jego żony. Gabi i Francisco dziś wciąż są małżeństwem i doradzają innym małżonkom w trudnych sytuacjach.

Z kolei najmocniejsze momenty filmu to te, w których partyzanci wojny domowej w Kolumbii mówią o tym, że własnymi rękami zamordowali trzysta osób, albo uczestnicy ludobójstwa w Rwandzie przyznają się do brutalnych zbrodni na rodzinie sąsiadów… Ale moc przebaczenia pozwala zobaczyć nam ich razem – mordercę i ofiarę – tych, którzy poprosili o przebaczenie i tych, którzy przebaczyli. Nie zapominają o trudnej przeszłości – są i łzy, ale jest i uśmiech radości. Dziś potrafią żyć blisko siebie i nawet sobie pomagać w codziennym życiu.

„W filmie zostały przedstawione historie z całego świata, jednak dzieląca odbiorcę i osobę opowiadającą odległość dziesięciu, stu czy tysięcy kilometrów nie ma tutaj znaczenia. To pokazuje, że przebaczenie jest sprawą aktualną, dotyczącą każdego człowieka bez względu na pochodzenie, miejsce zamieszkania czy wielkość zadanych krzywd. Naszą misją nie jest produkcja filmu, tylko dotarcie do serca każdego widza i sprawienie, że spróbuje poradzić sobie ze swoimi zranieniami” – mówi Juan Manuel Cotelo. Hiszpański reżyser zwraca uwagę, że znane są takie momenty historii, jak np. działania nazistowskich Niemiec podczas drugiej wojny światowej, gdzie jedna ideologia sprowokowała falę nienawiści. „Wierzę, że tak samo poprzez jedno wydarzenie – w naszym przypadku film – możliwe jest sprowokowanie fali przebaczenia” - mówi Cotelo. 

Z przedpremierowego pokazu „Największego daru” wyszedłem z pewnym niedosytem. Miałem trochę za złe reżyserowi, że pokazał historię przebaczenia z tylu miejsc na świecie, a nie znalazł żadnej wartej do opowiedzenia znad Wisły? Ale może właśnie o to chodzi, żebym ja i ty, żebyśmy taką historię napisali naszym życiem…