Nasze Boże Narodzenie

Pamiętamy również o tych, których nie ma. Na ścianach wiszą ich zdjęcia, stoją też na komodach. Nie ma ich tu, ale są z nami. Są w naszych sercach, wspomnieniach i w nadziei, że teraz mieszkają z Bogiem.

Święta pachną nadzieją. Tą na lepsze, na normalniejsze, na wyczekiwane. Święta i oczekiwanie. Choć gnamy, pieczemy, gotujemy, sprzątamy, to oczekujemy. Czekamy na Boga, czekamy na Jezusa. Przecież znów jak co roku będzie miał swoje urodziny. Kolejne i kolejne. Rok za rokiem, jak ja i jak Ty. (Pomimo wszystko pociesza fakt, że jest ktoś znacznie starszy ode mnie) Czekamy...

Pukanie do drzwi. Tak, już 17.00. Nadchodzą goście. Przychodzi rodzina, schodzą się bliscy, przyjaciele. Zasiadamy przy stole. Mama, tata, babcia, ciotki i wujkowie, duzi i mali. Gwar...Modlitwa...Opłatek. Słyszysz: Zdrowia, szczęścia, tego czego pragniesz, Boga...

Graw i...barszcz, i uszka, stół tak zastawiony, że zastanawiasz sie, czy  wytrzyma. Stół, to on nas trzyma tak blisko siebie. Dzieciaki biegają, non stop zaglądając w okno, czy oby ta pierwsza gwiazda już nie świeci. Przecież jak ją zobaczą, to Św. Mikołaj podrzuci prezenty. Podrzuci i ucieknie, zresztą jak zawsze, przecież On nie lubi się pokazywać:)

Jest! Świeci! Słychać pukanie do drzwi... Maluchy i te większe dzieciaki  biegną..., oj już Mikołaja nie ma. Ale patrzycie, patrzycie, tam jeszcze widac renifery i sanie:) No, ba! Przecież,  że widać. Pod choinką naszą leśną cudowną panią są prezenty. Wielgaśne, w pudłach i pudełkach, w kolorowych torebeczkach, zawinięte niczym cukierki. Prezenty, każdy je lubi i duzi, i mali, starsi i młodsi. Na prezentach karteczki, każdy coś tu znajdzie dla siebie. Sa i ciepłe rekawice dla Babci i kalesony dla dziadka, perfumy dla kobiet i klocki, i lalki, i miś:) Szum i radość. wszyscy jestesmy razem. Razem, bo to szczególny czas. Czas oczekiwania.

Robi się późno, ktoś wyszedł, ktoś kąpie dzieciaki, trzeba je położyc spać. Babcia ręką zgarnia okruchy ze stołu. Czekamy na Pasterkę. Robi sie ciszej, sprzatamy ze stołu, dzieci juz śpią. Sprzatamy talerze i to puste nakrycie. Nikt samotny dziś do nas nie zapukał. Nikt...

Piętro wyżej mieszka Pani Danusia, jest sama. W domu obok mieszka samotny Pan Stanisław, cała rodzina od dawna w Anglii, a on wierny patriota. Na dworcu na pewno ktoś niezbyt zadbany, czysty, ktoś, kto perfum nie znajduje pod choinką, bo jej nie ma, nawet nie miałby, gdzie jej postawić, wszak domu mu brak.  Ale my przecież boimy się zastukać, zaprosić. Może ten niezbyt ładny zapach nie pasuje do blichtru naszych świąt. Co z tego, że pójdziemy witać narodzonego Pana, skoro brak nam odwagi na przyjęcie Go w tym samotnym człowieku do naszego domu.

Życzmy sobie więcej serca, życzmy sobie, aby Jezus narodził się w nas, wtedy nasze życie będzie miało największy sens.  Tak ważne niech będa słowa "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili".

Niechaj te nasze piękne Święta będą w nas prawdziwym Bożym Narodzeniem, narodzeniem miłości do Boga i do człowieka.