No nie pofrunę

 

 

Z drugiego piętra: Nie skacz po łóżku! No mówię: nie skacz! Czy Ty głupia i głucha jesteś? Zasłyszane na spacerze: no kretyn! Częściej: oszalałeś?! Nie będzie o metodach wychowawczych, modelach i procesach. W sieci roi się od takich artykułów.

Będzie o słowach z Mateusza: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40), ale zupełnie nie w tym szeroko znanym kontekście, że Jezus, że ubodzy, chorzy, więźniowie itp. Ba, nie będzie nawet o nieprzyjętych przybyszach, którzy idealnie pasowaliby do naszych współczesnych imigrantów. Nie będzie o tych z Ewangelii. Będzie o najmniejszych, o napominaniu, no może nawet o Bożym straszeniu. Czasem te słowa Jezusa faktycznie jakby nie z tego świata, no bo „czynić”, bo „bracia”, bo „mnieście”.

A może Jezus zwyczajnie by dziś powiedział: Słuchaj, nie mów do swojego dziecka „kretynie”, bo to jakbyś do mnie powiedział. Słuchaj, nie wyrywaj mu nic z rąk, bo to jakbyś do mnie podszedł i mi wyrwał. Słuchaj, nie wrzeszcz, nie poniżaj, nie ośmieszaj, nie poniewieraj, bo to tak, jakbyś mnie Jezusa – poniżał, ośmieszał, poniewierał.

Jednak w sercu dorosłego może zrodzić się ta głupia myśl, (skoro rodzą się tam takie słowa, to i myśl może): No i co z tego. Fakt. Niewiele. Tu, na ziemi niewiele, ale ten fragment o „czynieniu najmniejszym” nie kończy się zbyt optymistycznie: „I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt, 25, 46). Proste.

A teraz przyjrzyjmy się kilku datom:

1924 – Zgromadzenie ONZ przyjmuje Deklarację Praw Dziecka, zwaną genewską. 

2000 – w tym roku w Polsce zostaje powołany Rzecznik Praw Dziecka

2010 – wprowadzono w Polsce całkowity zakaz stosowania kar fizycznych wobec dzieci

2014 – wtedy to Sejm RP ustanowił w Polsce Ogólnopolski Dzień Praw Dziecka (przypada 20 listopada)

Przykre jakoś i po pierwsze – to wszystko wydarzyło się całkiem niedawno. Po drugie też przykre – skoro świat postanowił gdzieś kiedyś mówić o prawach człowieka i definiować co to „człowiek”, było więcej niż pewne, że postanowi definiować, co to „dziecko” i ustalać dla niego jakieś odrębne prawa. Ale może to wszystko byłoby zbędne, gdyby tylko wsłuchać się w jedną myśl Janusza Korczaka, bo przecież „nie ma dzieci, są ludzie”. 

Zatem, ty – dorosły człowieku pomyśl: czy w pracy, gdy szef odmówi ci pożyczki, rzucasz się na niego z kartką, długopisem i wrzeszczysz: pisz. Gdy sąsiad zza biurka, dalej w pracy, notorycznie powtarza ten sam błąd, który ty musisz prostować po raz enty, wstajesz, potrząsasz sąsiadem i wołasz: przestań Nie.

Swego czasu w mediach krążył pewien spot pod znamiennym tytułem: „Nielot? Kiedyś twoje dziecko rozwinie skrzydła. Od ciebie zależy, czy będzie latać”. Młody człowiek czeka na rozmowę kwalifikacyjną. Powracają wspomnienia z dzieciństwa. Padają słowa: niezdaro, nic z ciebie nie będzie, itp. I na te same sytuacje, w drugiej części spotu rodzic reaguje: dasz radę, jestem z ciebie dumna. Młody człowiek wstaje. Rozlana kawa na dokumencie. Ten chłopak z pierwszej części filmu: podwija skrzydła, spuszcza głowę i wchodzi do gabinetu, ten z drugiej części: rozwija skrzydła, strzepuje ślad kawy na folii i też wchodzi.

Do szóstego roku życia dzieci bezkrytycznie przyjmują świat przedstawiony przez rodziców i wychowawców. To, co mówimy, jest częścią tego świata. Słowa mają moc, więc skoro ktoś wpadł już na pomysł, by zakazać stosowania kar cielesnych, to może kiedyś ktoś dodatkowo wymyśli, by... słowami nie podcinać skrzydeł na całe życie!