O co nie zapytam rodziców?

 

10 myśli wokół pytań, których się nie zadaje.

Pierwsza myśl. To ta, która krąży wokół Anity. Sympatycznej blondynki. Na zdjęciach z Helenką patrzą prosto w obiektyw. Podobno to ona znalazła Helenkę. Podobno widziała ją jeszcze żywą. Podobno. Pytania, których się nie zadaje? Całe mnóstwo! O gniew, o smutek, o bezradność, w końcu o przebaczenie.

Druga myśl. To ta, która krąży wokół informacji. Bo ten straszny news musiał w jakiś sposób przepłynąć ocean i przebyć setki tysięcy kilometrów, by znaleźć się na ekranach naszych smartfonów. Skąd wyruszył, jakich ludzi związał na zawsze, jak zmienił ich życie, kogo posadził na krześle, czyj oddech wstrzymał?

Trzecia myśl. Siostry. Zakonnice, które otwierały sierociniec. Tu nie padną pytania o to, jak radość i duma może mieszać się z poczuciem winy, z wielkim pytaniem: dlaczego i następnym: co teraz?. 

Czwarta. To dzieci. Czy Helenka zdążyła przytulić jakieś nieszczęście? Czy to nieszczęście teraz za nią tęskni? Czy czuje stratę, lęk, gniew i znowu: bezradność?

Piąta. Już nie zza oceanu, a stąd. Krąży wokół wielkiego grona przyjaciół, znajomych. Wszystkich, którzy dziś tęsknią, którzy mówią: kochana, dobra, anioł. To myśl, która wiruje wokół ludzi na dworcu, którzy usłyszeli, jak Helenka śpiewa: Słuchaj Izrealeu, Pan jest jedyny! 

Szósta. Biegnie właśnie wokół Salwatorianów, wokół Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej, wokół Wolontariatu Misyjnego, wokół Prowincjała zgromadzenia ks. Piotra Filasa, któremu przypadło w udziale poinformować o tej tragedii rodzinę. Helenka na tym dworcu, o którym było przed chwilą, jest wśród młodych skupionych wokół Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej i śpiewa ich przewodnią piosenkę, taką, którą wymyślili, żeby było wesoło, energicznie, radośnie: Aby żyć z miłości, oszalej. Nie zatrzymuj w sobie tego, co w sobie masz. Otwórz dłonie i podaj dalej. Niechaj miłość pozna świat. I te słowa na zawsze odmienią życie ludzi, którzy wtedy mijali ją na dworcu, robili jej zdjęcia, bili na koniec brawo. Odmienią też życie młodszych kolegów, którzy z wypiekami na twarzy obserwowali starszą koleżankę, może trochę wstydzili się całej sytuacji, że dworzec, że mnóstwo ludzi, oni tu z gitarami i o Jezusie. Ciekawe, co teraz myślą?

Siódma. Nie mogę pozbyć się myśli o tych pandach. Skąd się wzięły na tym zdjęciu? Kto je przysłał? Dla kogo były?

Ósma. To tajemnicza postać chłopaka. Wszędzie w mediach pojawia się informacja, że jest i tyle. Ale faktycznie on jest, on został, a ona poszła dalej. I tu pytanie, którego nie można teraz zadać, bo człowiek poskłada się w sobie, ale to pytanie o zwykłą, ludzką tęsknotę.

Dziewiąta. Pytanie o obcych. Co ta Helenka robi obcym? Dlaczego płaczą przed komputerem? Nad czyim losem tak naprawdę? Jej czy swoim?

Dziesiąta. Najtrudniejsza myśl. Rodzice. Bo ktoś im musiał to powiedzieć? Bo oni musieli tę wiadomość o śmierci córki przyjąć? Bo to jakoś było bardzo zmaterializowane. Miało formę. Łzy? Cisza? Krzyk? Bo to jakoś przerodziło się w chwilę po. I co w tej chwili było? Bo trzeba coś zjeść, z kimś porozmawiać, zamknąć się na świat. Coś trzeba? Położyć się, usiąść, ubrać. Bo trzeba teraz połapać obrazy w sobie, Helenka lat 3, Helenka lat 5, potem 10 itd. 

Na koniec myślę: co powiedzą po mojej śmierci? Które zdjęcie wybiorą? Może będę na nim całkiem porcelanowa, przezroczysta, taka łatwa do stłuczenia, a może taka jak Helena, jakby przed chwilą odeszła sprzed obiektywu. Krążą pytania o wybór: gdzie jestem? Tu czy tam? Co robię: to czy tamto? Dokąd idę?