O starszej pani

Mówią, że tylko jedna rzecz nie udała się Panu Bogu – starość. Jednak trzeba przyznać, że są przecież tak różne, one, owe starsze kobiety. Nie, nie babcie! Również te, które nimi nie są, a siwe włosy plączą im się po głowie.

Jedne. Przesiadują w domu. Czekają na wnuki, na córki, synów, kogokolwiek. Czekaniem wypełniają dni. Tęsknotą za drugim. Często mają pierogi, które właśnie stygną na talerzach, garnek ogórkowej mocno zabielanej śmietaną.

Drugie. Nie ma ich nigdy w domu. Biegają na kolejne zajęcia Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Uczą się salsy. Mają mocno umalowane policzki. Korale na szyi. Mówią też ciut głośniej, trudno je jednak zlekceważyć.

Inne. Nie mogą już ani pobiec, ani posiedzieć. Leżą w domach spokojnej starości. Wyglądają bardzo ładnie. Są pachnące, gładko uczesane. Przyjmują gości w maleńkich pokoikach lub samotnie, po cichutku przypatrują się wszystkiemu wokół.

Ciężko o samej sobie powiedzieć: o, właśnie zaczynam się starzeć! Pierwsze siwe włosy? Może. Krótszy oddech, gdy wchodzi się po raz setny na te same schody? Może też. Telewizor, którego skala dźwięku nieustannie się zmienia, trzecia para okularów na stole? A może moment, kiedy przeglądam stare fotografie i nie mogę rozpoznać tej dziewczyny w zielonej, wełnianej sukience, z lekko pokręconymi włosami, która trochę surowo spogląda w stronę fotografa. Może też. O, albo wtedy, gdy nieustannie na wszystko odpowiadam: ale to już niepotrzebne, niedługo umrę. I wypowiadam to zdanie ze spokojem, który całą resztę świata wprowadza w stan irytacji, że w ogóle śmiem używać słowa: śmierć.

W każdym razie starość nadchodzi i bez względu na to, jak wygląda – jedno jest pewne, ma coś do opowiedzenia.

Bronia, ta zza firanki, miała wspaniałą opowieść o tym, jak uciekała przed okupantem, który do niej strzelał. Biegła przez pole i kule świszczały wokół. Nagle stanął przed nią anioł i rozkazał: stój, bo cię zastrzeli! Stanęła. Skończyło się na tym, że dostała tak pistoletem w twarz, że całe życie miała problem ze słuchem. Ale przeżyła. Mówiła zawsze dokładnie i zawsze to samo: anioł. Dodawała, że Maryja go wysłała. Zresztą Maryi nie dawała spokoju, codziennie zadręczała ją różańcem.

W moich wspomnieniach co jakiś czas wyciągamy razem wykrochmalone pranie. Pachnie wiatrem. Opieram się o gorący piec kaflowy, na którym w małych garnuszkach: zupa, mleko, ziemniaki z masłem. Rozczesuję jej siwe włosy i wiążę maleńką, siwiutką kitkę, potem gładzę po plecach i zupełnie nie wiem, że tak samo, odruchowo i za każdym razem, będę gładzić krzyż na cmentarzu. Wkurzam się, że wie, co mam na biurku, jednocześnie sama podkradam wafelki z kredensu, dziwiąc się, że one zawsze tam są. Ryczę jak bóbr w jej poduszki po pierwszych miłosnych rozczarowaniach, skarżę się na zdrady nastoletnich przyjaciółek, żalę na rodziców. Zawsze, zawsze, i tego przez całe życie będzie mi już brakować, ona zawsze jest po mojej stronie.

Tego roku w Krakowie Franciszek wypowiedział wiele słów. Krążą. Podczas spotkania z młodymi ludźmi - wolontariuszami Światowych Dni Młodzieży, które odbyło się w krakowskiej Tauron Arenie, nazwał młodzież "nadzieją przyszłości". Zastrzegł jednak, że są tą nadzieją "pod dwoma warunkami".

Czy chcecie być nadzieją przyszłości?" - zapytał Franciszek. - Ale są dwa warunki - przypomniał. - Nie, nie, nie trzeba płacić za wstęp - żartował.

Pierwszy warunek to pamięć. - Zawsze zadawajmy sobie pytanie: skąd przychodzę. Pamiętajmy o miejscu, z którego pochodzimy, o rodzinie. Pamiętajmy o całej historii, którą mamy za sobą - mówił Franciszek.

Wskazał, że "młody człowiek pozbawiony pamięci nie jest nadzieją na przyszłość". - Jasne? - upewnił się.

- Co zrobić, by mieć tę pamięć? Porozmawiaj z rodzicami, ze starszymi, przede wszystkim porozmawiaj z dziadkami - zachęcał każdego ze zgromadzonych młodych ludzi. - Jeśli chcesz być nadzieją przyszłości, to musisz dostać tę pochodnię, którą przekaże ci dziadek i babcia - przekonywał Franciszek.

- Czy obiecujecie mi, by po to, aby przygotować się na Panamę, więcej będziecie rozmawiać z dziadkami? - pytał papież - A jeśli dziadkowie już odeszli, to porozmawiajcie z innymi starszymi ludźmi. Będziecie ich pytać, pytać i pytać. Pytajcie ich, oni to czysta mądrość - apelował.