Obietnica bliskości

Sobota, Św. Hieronima, prezbitera i doktora Kościoła (30 września), rok I, Za 2,5-9.14-15a

Podniosłem oczy i patrzyłem. I oto zobaczyłem człowieka ze sznurem mierniczym w ręku. «Dokąd idziesz?» – zapytałem. A on rzekł: «Chcę przemierzyć Jerozolimę, aby poznać jej szerokość i długość». I wystąpił anioł, który do mnie mówił, a przed nim stanął inny anioł, któremu on nakazał: «Śpiesz się i powiedz temu młodzieńcowi: Jerozolima pozostanie bez murów, gdyż tak wiele ludzi i zwierząt w niej będzie. Ja będę dokoła niej murem ognistym – mówi Pan – a chwała moja zamieszka pośród niej». «Ciesz się i raduj, Córo Syjonu, bo już idę i zamieszkam pośród ciebie» – mówi Pan. Wówczas liczne narody przyznają się do Pana i będą ludem Jego, i zamieszkają pośród ciebie.

 

Wydaje się oczywiste, że trzeba zadbać o granice – choćby po to, by nie dać sobie naiwnie wejść na głowę, by nie pozwolić na zrujnowanie tego, cośmy z takim wysiłkiem zrobili nawet w życiu duchowym. I budujemy rozmaite mury, potrafimy nawet kogoś postawić poza marginesem, mamy w głowie i sercu różne limity… A prorok Zachariasz widzi dziś anioła z zadaniem zatrzymania człowieka, który mierzy Święte Miasto, by obliczyć i przygotować materiał do budowy koniecznych obwarowań. Przecież dopiero co wrócili do Jerozolimy wygnańcy czujący jeszcze na plecach oddech Asyrii i Babilonu. Dlaczego interwencja anielska chce zastopować ludzkie działanie? Powód z perspektywy nieba wydaje się oczywisty – obfitość, a właściwie przepych i zatrzęsienie spowodowane błogosławieństwem Boga prowokują Najwyższego, by sam stał się murem ognistym dla Jeruzalem. 
Jestem pewien, że Zachariaszowi aż oczy zapłonęły, bo niewątpliwie miał w duszy i głowie obraz Izraela, który ucieka z Egiptu, mając za obrońcę podczas pustynnej wędrówki Pana Zastępów obecnego w słupie ognia. Można chcieć czegoś więcej, gdy Wszechmogący składa obietnicę niekończącej się bliskości?

Wierzę głęboko, że to słowo przychodzi dziś do nas, by przypomnieć, że nic się nie zmieniło – ON JEST Z NAMI!