Oblicze pełne miłości

Wtorek, XIV Tydzień Zwykły, rok I, Mt 9,32-37

Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu! Lecz faryzeusze mówili: Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy . Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.

      Zwróćmy uwagę na kolejne objawienie Boga. Bóg tym razem zwraca naszą uwagę na swoje oblicze pełne litości, litości wypływającej z miłości. Dzieci. Za Jezusem chodziły tłumy. To nie było 10 osób, czy 20. To były setki, a nawet tysiące. Uczniowie musieli chronić Go, aby tłum Go nie ścisnął. Musieli niekiedy torować Mu drogę. Jego osoba, nauka stały się bardzo szybko głośne. Był pierwszym człowiekiem, który wzbudzał tak wielkie emocje. W dodatku tak skrajne. Był kochany, uwielbiany i wychwalany przez jednych i znienawidzony przez innych. Był pierwszym, który uczynił tyle znaków, tyle cudów, tyle uzdrowień. Był pierwszym, który w taki sposób mówił o Bogu i relacji do Niego. Był pierwszym, który w ten sposób mówił o miłości. Był pierwszym, który tak kochał, tę miłość przejawiał do każdego. Był pierwszym, który samym spojrzeniem dokonywał w sercach przemiany. Którego miłość tak bardzo dotykała ludzkich serc. Taka postawa i taka osobowość powinna być wystarczającym powodem do głębszego zastanowienia się nad tym wszystkim, a przede wszystkim nad własną wiarą.

       Natomiast ludzie ci, choć żyjący w wierze, zachowywali się tak, jakby tej wiary wcześniej nie doświadczali, jakby wcześniej nikt im o Bogu nie mówił. Dla wielu nauka Jezusa była wielkim odkryciem. Inni zaś doświadczali utwierdzenia w wierze. Jeszcze w innych dokonywała się przemiana. Ich wiara w jedynego Boga doznawała przeobrażenia, nabierała głębi pod wpływem słów Jezusa. A Jezus widział serca ludzkie, widział ich głód miłości, widział spragnione słowa dusze, dlatego stwierdził: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.

    Słowa te znalazły swój wydźwięk po śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa. Kościół tak mały, utworzony, zapoczątkowany napełnieniem Duchem Świętym podczas zesłania, rozrósł się i objął swoim zasięgiem cały świat. Ale nadal słowa te są aktualne, bowiem wiele jest krajów, gdzie „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”. Dlatego trzeba modlić się bardzo gorąco, aby Pan wyprawił robotników na swoje żniwo. Niech oblicze Boga pełne litości, miłości i wzruszenia na widok nędzy, słabości i chorób ludzkich oraz różnych ich nieszczęść, będzie w naszych sercach. Niech objawia nam prawdę o Bogu, zniżającym się do swego stworzenia, o Bogu przychodzącym do swoich dzieci, o Bogu pełnym miłości i miłosierdzia. O Bogu mającym czułe serce na ludzkie cierpienie i współcierpiącym z człowiekiem.

Fot. sxc.hu