Planowanie...

Niedziela, XXIII Tydzień Zwykły, rok C, Łk 14,25-33

Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.

 

Potrafimy zaplanować wydatki… Potrafimy zaplanować strategię walki z przeciwnikiem… Ale czy potrafimy „zaplanować” oddanie swego życia Panu Bogu?

Modlimy się ale zazwyczaj tak, żeby było „po naszemu” – a czy to znaczy, że „po Bożemu”? Umieć oddać Bogu wszystkich i wszystko, co się kocha ze świadomością, że On wie lepiej, co zrobić z życiem naszym i naszych bliskich – oto sztuka planowania, która jest bardzo potrzebna chrześcijaninowi… Moja codzienna modlitwa to przedstawianie Bogu zarysu moich planów, aby on je wyraźnie nakreślił – jednak trzeba się na to zgodzić bez " ale", bez zastrzeżeń, bo wówczas będzie jak w owych przykładach: budujemy, a nie mamy pieniędzy…, walczymy, a nie mamy szans na wygraną…

Odwiedzamy mogiły naszych zmarłych – też niejedno zaplanowali… i co się stało z ich planami? Obyśmy umieli oddać nasze życie Bożemu Architektowi – wówczas zawsze budowa będzie wykończona, a walka wygrana!