Po prostu dom... (reportaż)

Smutno, bo niby zima, ale wygląd iście jesienny, z naciskiem na iście. Jadę… Jestem niesamowicie ciekawa, co słychać w miejscu docelowym. Tym razem miejsce o którym napisze, nie jest mi obce, nie są mi przede wszystkim obcy ludzie, którzy je tworzą. Jadę do Domu Miłosierdzia, do ludzi szalonych, z zamierzeniami po ludzku nie do zrobienia, do ludzi, którzy po prostu wierzą. Wierzą, że z nimi jest Bóg.

Koszalin…
Wjechałam do miasta… ludzie, gdzie to jest? Po raz kolejny "wklepuję" adres w nawigację… Alleluja! Jest! Widzę! Kolosalny dom… budynek, szumnie nazywam to coś wielkiego, z częściowo wstawionymi oknami domem, ale… z olbrzymim krzyżem zamocowanym na zwieńczeniu dachu. Matko… Oni naprawdę tu żyją. No cóż, raz kozie śmierć… Wjeżdżam na podwórko. Z okna wygląda Asia, uśmiechnięta i woła do mnie, oczywiście z pretensjami, że miałam być wcześniej. Cha cha, jestem we właściwym miejscu. Pierwsze  o czym myślę - zaparkować auto tak, by nic nie spadło na dach. Zabieram potrzebne rzeczy czyli: po pierwsze zabieram siebie, aparat, mikrofon (zaskoczę ich profesjonalizmem osobistym), paczkę wkupnych żelek i idę. Otwieram drzwi; Ilona, ks. Radek, Asia, Monika już czekają. Należycie się przywitaliśmy… no dobrze, przywitaliśmy się wylewnie… bardzo ich lubię! Pierwsze kroki do kaplicy. Tak! Do kaplicy, bo właśnie to miejsce jest fundamentem domu, a tam, w środku nasz Bóg, nasz żywy Bóg w Najświętszym Sakramencie zamieszkuje. Wchodzę… no tak, właśnie tak wyobrażałam sobie to miejsce. Prostota, Najświętszy Sakrament wystawiony, ołtarz - prosty stół… krzesła, klęczniki… cicho… parę osób trwa na modlitwie. Posiedzę tu chwilkę, odpocznę przed Panem… wzruszyłam się tym, że udało się to, o czym tyle słuchałam… że dom już jest, że jego serce już bije. Stało się coś, w co sama nie wierzyłam… wstyd mi.

Schody w górę
Idziemy na herbatę, na chwile pogaduch o wszystkim, aby później porozmawiać o Domu. Dom jest olbrzymi, stary… schodami w górę zmierzamy do pokoju Ilony. Schody, drewniane z przepiękną metalową poręczą. Nie powiem że jest tu wciąż remont, jak dla mnie to pobojowisko. Jednak już tu mieszkają ludzie, niewiarygodne. Schody, piętro pierwsze, drugie, trzecie… wszędzie czerwona cegła, deski, drzwi i … lampa. Tak, to z pewnością dom. Ilona zaprasza na swoje włości. Z korytarza będącego w fazie nieotynkowania wchodzimy do pokoju, najzwyklejszego, z białymi ścianami, z łóżkiem, meblami, z grająca muzyka i unoszącym się w powietrzu zapachem cytryny. Myślę sobie - niewiarygodne… udało się. To nie jest jedyny taki pokój, jest ich tu więcej, a Ilona nie jest jedyną osobą tu mieszkającą… ale o tym opowie sama, opowie też o domu… warto posłuchać… a więc…

Przez chwilkę porozmawiałam też z Moniką, wolontariuszką. Przemiłą i bardzo ciepłą osobą. Monika przyjechała w to miejsce z Krakowa. Przyjechała aby…

Nie chcę tu rozpisywać się o tym, czym jest dom, gdzie i jak zrodził się pomysł… nie chce. Niech mówią ludzie, którzy poprzez swoją wiarę są właśnie w tym miejscu. Ks. Radek, dla mnie człowiek szalony, ale w znaczeniu pozytywnym… dam Mu dojść do głosu,  to Jego czas.

Po tych minutach kiedy nagrywałam ks. Radka postanowiłam pozwiedzać dom… wejść tam, gdzie teoretycznie nie można… Mijam kuchnie, toaletę, kolejne drzwi… pięknie tu. Ilu ludzi jak ja, chodziło tędy 20, 30, 100 lat temu? Ilu będzie tędy chodzić, ilu będzie tu mieszkać, ilu ludzi znajdzie tu swój kawałek świata? Ilu uklęknie przed Panem Bogiem?... nie wiem, ale jednego jestem pewna…to jest po prostu dom. Dom przez duże "D", dom z ludźmi i dom dla ludzi. Sami możecie sprawdzić, należy tylko kliknąć w podany link http://dommilosierdzia.pl/ Pamiętajcie o tym domu w swoich modlitwach.
 
Fot. E.Z.