Przemyślność słowa

Środa, II Tydzień Zwykły, rok I, Mk 3,1-6

A do nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.

 

 

      Sztuka mówienia jest sztuką myślenia… Wielu o tym dzisiaj zapomina… Gadają, co przysłowiowa „ślina na język przyniesie” a nie wiele ma to wspólnego z tym, co prawdziwie potrzebne.

      Jezus był mistrzem rozmowy. Uprzedzając pytania czy wątpliwości rozmówców, odnosił się do ich myśli, zanim sformułowali je w słowa – ale to akurat atrybut Jego boskości. My możemy uczyć się celności wypowiadanych słów. Sztuką jest się odezwać, kiedy trzeba i zamilknąć, chociaż emocje nas popychają do mówienia… Słowa powinny być przemyślane, a emocje nie sprzyjają refleksji tylko „eksplozji” uczuć.

     Mówmy zatem, ile trzeba i kiedy trzeba, a wówczas choć w ten sposób będziemy naśladować Mistrza z Nazaretu, bo my nie mamy wiedzy o myślach innych ludzi – to boska cecha… Skupmy się więc na tym, co ludzkie – słowie wydobytym z głębi przemyśleń…

 

Inne komentarze ks. Dawida