Przy studni... LD na III Nd. Wlk. Postu (A)

Spotkamy się kiedyś u studni…
 
       Spotkanie Jezusa z jedną kobietą zaowocowało nawróceniem sporej liczby mieszkańców samarytańskiego miasteczka Sychar. To nawrócenie Samarytan stało się punktem kulminacyjnym odkrycia tego, że Jezus jest Zbawicielem świata. Samarytanie oczekiwali proroka jak Mojżesz, a znaleźli Jezusa, Mesjasza!
 
Lectio
        Do tego momentu ewangelista Jan opowiadał historie nawrócenia poszczególnych jednostek –uczniów Jana Chrzciciela, uczniów Jezusa, faryzeusza Nikodema – którzy uwierzyli w Jezusa. Opowiadanie z dzisiejszego fragmentu Ewangelii przedstawia kobietę samarytańską jako pierwszego misjonarza, który sam najpierw uwierzywszy, rozgłasza prawdę o Jezusie Chrystusie w całej swojej okolicy.
 
ezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które Jakub dał synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny.
 
Nadeszła tam kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: „Daj Mi pić”. Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” Żydzi bowiem nie utrzymują stosunków z Samarytanami.
Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić – prosiłabyś Go wówczas, a dałby Ci wody żywej”. 
 
Powiedziała do Niego kobieta: „Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie, i jego bydło?” W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. 
 
Rzekła do Niego kobieta: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”. A On jej odpowiedział: „Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj”. A kobieta odrzekła Mu na to: „Nie mam męża”. Rzekł do niej Jezus: „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem: To powiedziałaś zgodnie z prawdą”. 
 
Rzekła do Niego kobieta: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. Odpowiedział jej Jezus: „Wierz Mi, niewiasto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem, już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, i takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie”. 
Rzekła do Niego kobieta: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko”. Powiedział do niej Jezus: „Jestem Nim Ja, który z tobą mówię”. 
 
Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: „Czego od niej chcesz?” lub „Czemu z nią rozmawiasz?” Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: „Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?” Wyszli z miasta i szli do Niego. 
Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: „Rabbi, jedz!” On im rzekł: „Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie”. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: „Czyż Mu kto przyniósł coś do jedzenia?” Powiedział im Jezus: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli”. 
 
Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: „Powiedział mi wszystko, co uczyniłam”. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”. (J 4,5-42)
 
       Ten fragment Ewangelii Janowej próbuje odsłonić przed nami tajemnicę osoby Jezusa Chrystusa w codzienności życia. W samo południe przy „źródle Jakuba”, w pobliżu wioski Sychar dochodzi do niecodziennego spotkania i niezwykłej rozmowy. Kobieta samarytańska podejmuje dialog z Żydem, który wydaje się być prorokiem i to większym niż Jakub, większym niż Mojżesz – bo będącym samym Mesjaszem. Do tej rozmowy dołączają się następnie uczniowie i wreszcie sami mieszkańcy pobliskiej miejscowości. Ten zataczający coraz szerszy krąg rozmówców dialog pokazuje tylko, jak szeroko otwierają się horyzonty Ewangelii: zbawienie nie zamyka się tylko w kręgu narodu Izraelskiego, ono dociera aż na krańce świata.
 
         Pytanie zasadnicze, jakie wyłania się z opisanego wydarzenia, brzmi: kim jest ten Nauczyciel, który odważył się rozmawiać z kobietą, a jakby tego jeszcze było mało – Samarytanką, czyli odłączoną od prawdziwej wiary, a na dodatek grzesznicą, która zmieniała mężów prawie jak rękawiczki? Pod koniec tego niecodziennego spotkania owa Samarytanka, a później jej rodacy z pełnym przekonaniem nazywają Jezusa „Mesjaszem” i „Zbawicielem świata”. To wyznanie jest kluczem do zrozumienia istoty i przesłania naszego opowiadania ewangelicznego. Jezus zapoznaje się z ludźmi najpierw jako zwykły podróżny, przybysz, który nie wstydzi się poprosić o wodę. Może to nieistotne, ale skoro ewangelista Jan pokazuje Jezusa zwyczajnie spragnionego, to fakt ten nabiera w jego opisie symbolicznego znaczenia. Jezus pragnie zbawienia całej ludzkości. Stary Testament potwierdza takie tłumaczenie tej symbolicznej prośby: „Daj mi pić”. Mojżesz, przewodnik narodu wybranego w wyjściu z niewoli egipskiej, wpatrując się gorejący krzew na pustyni, pyta Boga, z którym rozmawia o Jego imię. Otrzymuje odpowiedź bardzo bliską tej, którą usłyszała Samarytanka od Jezusa – „Jestem, który jestem”. Ona zaś usłyszała: „Jestem nim Ja, który z tobą mówię”. I oto na cień grzechu Mesjasz rzuca światło nadziei – nawrócenie staje się bramą, za którą można oddawać cześć Ojcu „w Duchu i prawdzie”.
        W ten sposób rozpoczyna się długotrwała historia pragnienia i odrzucenia, wiary i niewiary, a jej wypełnienie się dokonuje się podczas spotkania z Chrystusem. Już niedługo na Kalwarii zostanie otwarte źródło wody żywej, podczas męki głód i pragnienie woli Bożej zostaną zaspokojone. Jego śmierć zapoczątkuje prawdziwe, nowe życie dla wszystkich. Od tego momentu każdy z ludzi może czuć się wybranym i szczególnie umiłowanym, ponieważ zasiane przez Chrystusa ziarno zapowiada obfite żniwo. Dawanie świadectwa o Chrystusie będzie przynosić radość, jak widać to w postawie Samarytanki, pierwszej misjonarki w swoim środowisku.
 
Meditatio
        W czasie naszej ziemskiej podróży do wieczności jesteśmy dręczeni przez to, co nas otacza.   Wielokrotnie odczuwamy naglącą potrzebę „żywej wody”, która zaspokoi nasze największe pragnienie, która nas wzmocni i odrodzi, pokrzepi i ożywi, która przyda sensu naszym codziennym wysiłkom. Jezus, tak jak my, pielgrzymuje po drogach ludzkości. On zapragnął tak jak my doświadczać pragnienia, żeby uświadomić nam sprawę najistotniejszą: naszym największym i najgłębszym pragnieniem jest pragnienie wiecznej i bezgranicznej miłości. To nas wypełnia i niekiedy powoduje niepokój, ale ignorowanie tego pragnienia albo usiłowanie zastąpienia go innymi ludzkimi miłostkami skazane jest na porażkę. Tylko On sam może wypełnić nasze serca wodą życia wiecznego – Duchem Świętym dającym nowe życie. Tylko On sam może przemienić nasze serca w skarbiec Bożej radości. Aby tak się jednak stało, Jezus musi się nieźle natrudzić, żeby zdemaskować wszystkie nasze fałszywe pragnienia, dla których potrafimy przyjmować różne ograniczenia i naginać drogi naszego życia.
 
    Od niepamiętnych czasów ludzkość jest trawiona tym pragnieniem „wody żywej”. Człowiek jak ta „Samarytanka, mająca pięciu mężów” ucieka w samotność przed prawdą o swoim grzechu. Ale i temu Jezus Chrystus może zaradzić. On znajdzie drogę, która zejdzie się z naszą drogą. Przyjdzie usiąść u studni, do której codziennie zaglądamy w nieskutecznym poszukiwaniu tej „żywej wody”. Któregoś niezapomnianego dnia, w samo południe naszego życia zorientujemy się, że czekał tam właściwie na nas zawsze – zawieszony na krzyżu, poruszając spieczonymi wargami: „Pragnę” – pragnę Ciebie, moje Dziecko, twojej miłości, twojego zbawienia.
 
Oratio
Zasadziłem drzewa; daj mi owoc, bym się orzeźwił, mówi Pan.
Drzewa Pańskie, wasz Pan chce się napić; prosi o owoc pokory, miłości.
Drzewa Pańskie, nie dawajcie ziemi waszego owocu; dajcie je Temu, który was zasadził.
Nie pozwólcie, by pies wziął wasz owoc.
Pan chce się napić. Prosi o owoce wewnętrzne, prosi o owoce zewnętrzne.
Pan chce się napić; jest smutny, cierpiący, przygnębiony.
Dajcie Mu się napić, żeby szedł dalej podlać inne drzewa, aby te dały owoc.
Drzewa Pańskie, wynagrodźcie Panu.
Kiedy widzę Jezusa, moje serce jest rozdarte.
On powiedział: Pan nie zapomina o swojej służebnicy, ale służebnica zapomina o Panu…
Drzewa Pańskie, Pan jest głodny.
Jeśli jesteście prawdziwymi oblubieńcami Pana, dajcie waszemu bratu nawet ten kawałek, który macie w ustach, a Jezus wróci go wam po trzykroć podwójny, a potem da wam życie wieczne.
Bł. Mariam od Jezusa Ukrzyżowanego – Mała Arabka
 
Contemplatio et actio
       Będę powtarzać często w ciągu dnia i żyć tym Słowem:
      „Boże mój, Boże, szukam Ciebie;
       i pragnie Ciebie moja dusza” (Ps 63,2)