Ręka, noga i oko...

Czwartek, VII Tydzień Zwykły, rok I, Mk 9,41-43.45.47-50

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. A kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli zatem twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie ginie i ogień nie gaśnie. Bo każdy ogniem będzie posolony. Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą".

 

Jezus wielokrotnie stawia przede mną dziecko i prosi, aby być prostym, prawdziwym, autentycznym jak ono – „do takich bowiem należy Królestwo Boże”. Dzieje się tak, ponieważ dzieci – zanim wydorośleją – nie kombinują, nie mataczą, nie ściemniają, chyba że w ten sposób po prostu się bawią, ale to i tak jest niewinne; ot, takie dziecięce…

A propos, dobrze jest czasami poobserwować dzieci i czegoś się od nich nauczyć; dobrze jest nawet – jak usłyszał to kiedyś z ust Jezusa faryzeusz Nikodem – „wejść ponownie do łona matki” i „narodzić się powtórnie”. To jest dopiero wyczyn!

Ale, jakiej potrzeba wiary i pokory, ile prostolinijności i bezgranicznego wręcz zaufania, by faktycznie tak postąpić. A w kontekście dzisiejszych słów Chrystusa Pana, ile trzeba odwagi i samozaparcia, ile cierpliwości i wytrzymałości na duchowy ból, aby „odciąć sobie rękę”, czy też „odciąć sobie nogę”, a czasem i „wyłupać oko”, a może to wszystko naraz!

W jakim celu to wszystko? Po to, aby nie być „powodem grzechu dla jednego z tych małych”, ale pewnie też i po to, aby – jak prosi dziś o to Jezus – być „solą” pomiędzy dorosłymi, którym tak bardzo potrzeba pokoju, Bożego pokoju – w sobie i pomiędzy sobą.