Słowo krzepiące

Środa, Środa Wielkiego Tygodnia, rok II, Iz 50,4-9a

Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał pomóc strudzonemu krzepiącym słowem. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Blisko jest Ten, który mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do mnie! Oto Pan Bóg mnie wspomaga. Któż mnie potępi?

 

„Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał pomóc strudzonemu krzepiącym słowem. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie”.

Tylko ten, kto ma w sobie słowo krzepiące, może przychodzić z pokrzepieniem dla innych. Każdy, kto jest umocniony, daje siłę temu, kogo spotyka. Jak głosi powiedzenie: „z pustego nawet Salomon nie naleje”. Dlatego, żeby coś dawać, trzeba to posiadać. Stąd ogromna zachęta, by znajdować czas na Słowo Boże, na to, by Je czytać, by spędzać z Nim czas, by to Ono nabierało w nas mocy, by świat, w którym żyję i słowem stwarzam, był przyjazny, a nie wrogi człowiekowi.

Jak wiele zależy od, wydaje się, ulotnego słowa, które ma moc przywracać nadzieję, dawać siłę, a równocześnie słowem można zniszczyć i upokorzyć. (Nie-)moc Słowa.