Słowo o Słowie, czyli słów kilka do niedzielnej Ewangelii (1)

Zdarzyło się, że pewnego dnia usłyszałem pytanie włoskiego rekolekcjonisty, który w okresie Bożego Narodzenia chciał znaleźć informację o Dziecięciu. Poszukiwał ludzi, którzy w owych dniach realnie byli w grocie i spotkali się z Jezusem. Wtedy uświadomiłem sobie, że mnie tam nie było i w gruncie rzeczy niewiele mam na ten temat do powiedzenia...

To szokujące wydarzenie stało się dla mnie inspiracją! Wpierw, do poszukiwania owej groty, już odtąd codziennie, a później do głoszenia Tego, którego w niej spotkałem i codziennie spotykam na kartach Ewangelii. Czynię to ponieważ nie chciałbym, aby dla wielu poszukujących Boga ludzi, jedyną wskazówką do cudownej groty była gwiazda betlejemska, która choć piękna, to jednak zawsze jest i pozostanie martwą rzeczą... Chciałbym natomiast, aby cotygodniowe, sobotnio-niedzielne rozważanie Bożego Słowa, było spotkaniem z żywym Drogowskazem, który sam wskaże drogę do Siebie.

Dlaczego dzisiaj

23 września to dzień, w którym 6 lat temu złożyłem I Profesję zakonną... Inaczej mówiąc, to dzień symboliczny dla każdego zakonnika, który staje się nim poprzez złożenie ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Dla mnie to znak Bożej Opatrzności...

--

XXV Niedziela Zwykła (B)

Mk 9, 30-37 Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich

Jezus i Jego uczniowie podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?». Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich».
Potem wziął dziecko; postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».


--

Każdy wie jak wygląda konfesjonał. Drewniana szafa, klęcznik, krata..., nic szczególnego. Wyjątkowość tego miejsca nie polega na jego wyglądzie, ale na jego osobowym charakterze..., cichym i tajemniczym spotkaniu z przebaczającym Jezusem. Konfesjonał jest wielki, bo wielki jest Bóg, ale konfesjonał jest wielki także dlatego, że wielki jest człowiek!

Często tym wielkim ludziom, którzy zbliżają się do kratek mojego konfesjonału powtarzam: uraduj się swoją słabością, uraduj się swoim grzechem! Nie akceptuj tej postawy, ale uciesz się, że twoja wina może stać się błogosławioną, gdyż gładzi ją tak wielki Odkupiciel. Uraduj się tym, że realnie potrzebujesz Boga i Jego przebaczenia, że zdejmujesz maskę pychy i samowystarczalności. Być może to właśnie stanie się powodem głębokiego spotkania...

Można bowiem chodzić z Jezusem, aby nigdy Go nie spotkać... Celowo napisałem: „aby”, bo chodzenie za Jezusem, w przypadku Apostołów okazało się chodzeniem za sobą. Gdy się zatrzymali zobaczyli jednak wyzwolone z ciasnej, ludzkiej ambicji oraz walki o prestiż dziecko. I zrozumieli..., że potrzebują spojrzenia dziecka, które jest wielkie samo w sobie i nie potrzebuje dodatkowych godności, bo jest stworzone na obraz Boga!

To był moment prawdziwego spotkania! To był moment oczyszczenia! Uradowali się jak dziecko..., zostali świętymi!