W moim rodzinnym domu

 

Przyjrzyjmy się takiej sytuacji. Mały Kowalski biega po kościele. Ma dwa, może trzy lata. Zabierać go ze sobą na Mszę Św., czy może przeczekać ten z pewnością trudny czas? Trudny, szczególnie dla rodziców.

Agata Puścikowska: Chodzimy do kościoła z piątką naszych dzieci. Niezależnie od wieku. Nie przepadam za koncepcją, by małe dzieci zostawiać w domu, a chodzić do kościoła osobno. Kiedy w takim razie zacząć chodzić wspólnie, by "dziecko było do tego dojrzałe”? Trudno założyć, że dziecko kończące określony wiek jest gotowe, a wcześniej nie było. Moim zdaniem należy bardzo stopniowo, od początku, przyzwyczajać dziecko do chodzenia do kościoła. Dziecko, które jest już spore i nagle zaczyna chodzić do kościoła, może go traktować jako plac zabaw. Oczywiście proces, który z przymrużeniem oka nazywam cywilizowaniem kościelnym, wymaga czasu i rodzicielskiej cierpliwości.

Dobrze. Jesteśmy zatem z małym Kowalskim w kościele. Skacze, biega. Co teraz?

Agata Puścikowska: - Nasz najmłodszy syn, to szesnastomiesięczny Jaś. Jest oczywiście na etapie biegania i wchodzenia wszędzie, gdzie się da. Jeśli Janek po 10 minutach zaczyna fikać po kościele, to ja albo mąż zwyczajnie wychodzimy z dzieckiem na zewnątrz. Z doświadczenia jednak wiem, że kościelnej frustracji, z każdym miesiącem jest coraz mniej. Mieliśmy już taką cudowną chwilę w naszej rodzinie, kiedy z czwórką starszych dzieci bez problemów i w idealnym spokoju uczestniczyliśmy we Mszy Św. Wiem, że niedługo ta sytuacja znów wróci - już z piątką.

Czy od naszego małego Kowalskiego możemy wymagać, by siedział?

Agata Puścikowska: Nie rozumiem, dlaczego ma siedzieć. Wystarczy, że będzie cicho i będzie przebywać w takim miejscu, w którym nie przeszkadza innym. U nas w kościele jest np. boczna kaplica, gdzie Jaś może zachowywać się dość swobodnie, a jednocześnie nieinwazyjnie. Muszę jednak dodać, że zazwyczaj z rodziną nie uczestniczymy w tzw. Mszach Św. dla dzieci. Nasze dzieci po prostu nie przepadają za tego typu mszami. Bywa na nich zbyt duży harmider. Faktycznie, uczestniczące w Eucharystii maluchy bywają różne: jedne płaczą, inne szaleją, względnie rozmawiają lub rzucają się po podłodze. Z wyboru chodzimy więc na Msze Św. dla dorosłych. Jeśli natomiast godzina jest późna, a najmłodszy Jasiek jest wyjątkowo zmęczony, dzielimy się -  ja zostaję z synem w domu, mąż ze starszymi dziećmi idzie do kościoła. Potem idę sama.

Czy udaje Wam się każdego dnia całą rodziną spotkać na modlitwie?

Agata Puścikowska: Modlitwa jest dla nas ważna i dbamy o to, by była obecna w naszej rodzinie. Jeśli nie uda się pomodlić wspólnie, dzieci modlą się osobno w swoich pokojach. Starsza czwórka chodzi też do szkoły katolickiej, więc wspólnie modli się rano, przed lekcjami. Jeśli czas pozwala, chętnie zostaję na tej modlitwie.

A inne aspekty życia duchowego w rodzinie Puścikowskich? Może zdarzają się wspólne rekolekcje?

Agata Puścikowska: Zdarzają się, choć przyznam, że równie chętnie przeżywamy ten czas osobno. Dla mojego męża, który od czasu do czasu uczestniczy w rekolekcjach wyjazdowych, są to bardzo dobre chwile wyciszenia. Natomiast ja poza parafialnymi rekolekcjami mam okazję raz w roku uczestniczyć w rekolekcjach organizowanych dla pracowników Gościa Niedzielnego. Świetna sprawa: to wyjątkowy czas, na który czekam cały rok.

Przyglądając się imionom Pani dzieci widać, że już na dość wczesnym etapie zadbaliście z mężem o duchową opiekę dla nich. Możemy je wymienić?

Agata Puścikowska: Pierwsza córka to Aniela Maria. Anielka przyznaje się zarówno do św. Anieli Merici, jak i do błogosławionej Anieli Salawy. Za swoją patronkę uważa też Matkę Bożą od Aniołów. Julian Antoni - drugie dziecko, za patrona ma Antoniego z Padwy. Trzecie dziecko to Justyn Piotr. Św. Justyn się o niego po prostu upomniał. Chciał mieć kogoś do zaopiekowania się i otrzymał "swoje" dziecko. Potem urodziła się Klara Maria. Jej patronką jest więc Matka Boża. A jeśli chodzi o pierwsze imię, tak naprawdę zadecydowała o nim śp. prof. Anna Świderkówna. Robiłam z nią ostatni wywiad przed śmiercią. Byłam w zaawansowanej ciąży. Profesor dopytywała o imię dziecka. Odpowiedziałam, że nie jesteśmy pewni, ale myślimy o Klarze. Profesor zareagowała bardzo sympatycznie, chociaż... zaskakująco. Bardzo konkretnie i wręcz tonem nieznoszącym sprzeciwu poprosiła, by nasza córka miała tak na imię. A ponieważ prof. Świderkównie się nie odmawia, Klara została Klarą. Oczywiście cieszymy się, bo św. Klara to świetna patronka dla nieco szalonej i energicznej dziewczynki. I najmłodszy Jasiek. Kiedy byliśmy z mężem na beatyfikacji Jana Pawła II wiedziałam, że jeśli pojawi się w naszej rodzinie kolejny syn, będzie po prostu Janem Pawłem. Ciekawostka: 19 listopada 2012 jeszcze raz byłam w Rzymie, przy grobie św. Jana Pawła II. Równo rok później urodził się nasz Jasiek.

Czy modli się Pani za swoje dzieci?

Oczywiście, to podstawa, jeden z większych prezentów, które mogę im ofiarować. Szczególnie wtedy, gdy zaczynają fikać, brykać, a człowiek już nie za bardzo wie, co może z nimi zrobić. Wtedy myślę, że każde z dzieci  ma też innych wychowawców, lepszą Matkę i dużo mądrzejszego Ojca. Oraz świetnych patronów. Więc skoro ja już nie daję rady, to niech oni się nimi zajmą.

Jak w tej chwili, w rodzinie Puścikowskich, wyglądają przygotowania do Świąt Wielkiej Nocy?

Dość tradycyjnie. Staramy się uczestniczyć w Drodze Krzyżowej. Podejmujemy wielkopostne wyrzeczenia. O ile jest to możliwe (dzieci są jednak małe), uczestniczymy w Triduum Paschalnym. W Wielką Sobotę - dzieci adorują Jezusa złożonego do grobu. Aniela zaciąga wartę honorową z harcerstwem. Julian - modli się przy grobie wraz z ministrantami. Może w tym roku będziemy też uczestniczyć w Rezurekcji. Do tej pory, ze względu na to, że dzieci były malutkie, a my wiecznie niewyspani - rzadko się to udawało. 

 

Rozmawiała

Ewelina Gładysz

 

Agata Puścikowska (ur. 1979) - absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 redaktor warszawskiej edycji Gościa Niedzielnego, od 2011 dziennikarz działu „Polska” w GN. Współpracuje z mediami elektronicznymi, m.in z Religia.TV (Piąta strona nieba, Cotygodnik), Radiem Plus. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life. Autorka książki "Życia- rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych", wyd. Salwator, Kraków 2011. Razem z Dominiką Figurską napisała też książkę „I co my z tego MAMY?”, wyd. Znak, Kraków 2014. Żona, mama piątki dzieci.