Wdzięczność

Poniedziałek, IV Tydzień Adwentu, rok I, Łk 1,67-79

Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani służyć Mu będziemy bez lęku, w pobożności i sprawiedliwości przed Nim, po wszystkie dni nasze. A i ty, dziecię, zwać się będziesz prorokiem Najwyższego, gdyż pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi; Jego ludowi dasz poznać zbawienie, przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki serdecznej litości naszego Boga, z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce, by światłem stać się dla tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki skierować na drogę pokoju”.

 

Odbieramy niekiedy jako zło lub ujmę, jeśli Pan głosem Kościoła lub naszego sumienia przypomni nam swoje przykazania. Jakaż pomyłka! Właśnie gdyby Bóg pozostawił nas samym sobie, gdyby przestał nas niepokoić, wówczas zaczęłoby się nasze rzeczywiste zło. 

Jeśli zaczniemy kierować się wyłącznie swoim rozumem, z pewnością znajdziemy się w sytuacji, która będzie naszym nieszczęściem. Wszystkie znaki Boże, które otrzymujemy z zewnątrz czy z naszego wnętrza poprzez sumienie, choć często odbieramy je jako ograniczenie lub stratę, są w rzeczywistości wielkim dobrodziejstwem, niezmienną pomocą dla naszego słabego rozumu. Przykład takiego polegania na własnych siłach, także w wymiarze społecznym, mamy w ostatnich dziejach Izraela. Bóg przestał mówić i zostawił ów naród jego własnym zachciankom, ponieważ systematycznie zagłuszał on głos Boży, prześladując i zabijając proroków, przez których Bóg przypominał mu swoją wolę i swoje obietnice. Przez poleganie na własnych opiniach naród wybrany doszedł do błędów i beznadziejności, którymi naznaczona jest jego dalsza historia. Nie dziwi nas przeto ogromna radość, z jaką Zachariasz śpiewa swoją pieśń. Od anioła dowiedział się, że jego syn Jan będzie dla ludu nowym głosem milczącego Boga, który znowu przypomni Jego przykazania i Jego miłosierdzie oraz oznajmi, że przyjdzie na świat, aby osobiście spełnić wszystkie przyrzeczenia, które złożył kiedyś Abrahamowi.

Choćbyśmy jeszcze ani razu nie uświadomili sobie w pełni, jak dobry jest Bóg dla nas pomimo naszych niewierności, zróbmy to teraz. Pomyślmy, że gdy się nad nami zmiłował, kiedy byliśmy jeszcze w grzechu, może uczynił to na prośbę kogoś, kto za nami prosił, a był sprawiedliwy. Może zmiłował się nad nami z powodu modlitwy naszych ojców i ich cichej ofiary albo dzięki pokornym modlitwom naszych matek. Z całą jednak pewnością zmiłował się dzięki świętości i modlitwie naszej wspólnej Matki Kościoła, która codziennie prosi za wszystkimi swoimi zagubionymi dziećmi i przynagla Boga przez ofiarę samego Jezusa Chrystusa, którego Ojciec nie może nie wysłuchać.

Podziękujmy teraz Bogu słowami Zachariaszowego śpiewu za to, że nas przypominaniem swojej woli oraz zasługami i prośbami innych ustawicznie wyzwala z rąk niewidzialnego nieprzyjaciela naszych dusz, że możemy w nadziei na Jego pomoc żyć bez strachu, w świętości i sprawiedliwości.