Wielki Post – wielka wdzięczność

Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Moje pokolenie i pokolenie współczesnej młodzieży niełatwo podejmuje jakiekolwiek wyrzeczenia. Żyjemy w świecie, gdzie niemalże nie ma rzeczy niedostępnych, chcemy mieć wszystko szybko i wygodnie. Gdy nam coś nie wychodzi, łatwo się zniechęcamy. Wstrzemięźliwość i post są czymś, co tej rzeczywistości zaprzecza. Trzeba wzmożonego wysiłku i walki wewnętrznej, żeby zrealizować założone postanowienia. Postanawiać i pościć jednak warto i nawet jeśli nie uda się raz, drugi, trzeci, dziesiąty – wskazane jest podjąć kolejną próbę i nie rezygnować zbyt szybko – to w dalszej perspektywie naprawdę się opłaci (to podobnie jak z wyjątkowymi widokami ze Świnicy czy Rysów – żeby je oglądać i napawać się potęgą piękna – trzeba się nieco wcześniej pomocować ze sobą i na tę górę wyjść). Człowiek wstrzemięźliwy ćwiczy charakter, potrafi rezygnować z pewnych rzeczy (również w walce duchowej to jest ważne), umie się cieszyć i doceniać to, co ma, a czego przecież mógłby nie mieć. Poza tym gdy jakiś cel uda się nam zdobyć – jest radość. Dodatkowo ćwiczenie w „ascezie” działa na nas anty-egoistycznie oraz kieruje nasze myśli na rzeczywistość duchową i uświadamia nam, że świat materialny i bieg za tym, żeby więcej mieć… nie jest istotą.

Co konkretnie mógłbyś zaproponować?

Każdy na pewno ma swój sposób na dobre przeżywanie Wielkiego Postu. Najpierw warto sobie uświadomić, że czas Wielkiego Postu nie jest po to, żeby schudnąć (np. odmawiając sobie słodyczy), ale żeby móc głębiej i pełniej wejść w rzeczywistość męki i śmierci Pana Jezusa. Po co? Żeby rozważyć i doświadczyć tego, czego On dokonał dla mnie, dla każdego z nas, z miłości bezwarunkowej oraz po to, żeby przygotować się na świętowanie radości poranka Zmartwychwstania.

Na takim „fundamencie” można robić pewne wyrzeczenia i postanowienia. Tylko wtedy mają prawdziwy sens. I tylko wtedy Wielki Post nie będzie czasem straconym.

Jeśli chodzi o konkretne pomysły, to według mnie największe dobro może wypłynąć nie tyle z niejedzenia słodyczy, niespożywania alkoholu, niepalenia papierosów czy nieużywania gier komputerowych – choć i takie postanowienia mogą być korzystne – ile z większego zaangażowania w rzeczywistość duchową, np. poprzez codzienne wczytywanie się w mszalne czytania i zatrzymywania się chociaż kilka minut na tekstach, które proponuje Kościół. Słowo zawsze warto czytać i rozważać. W Wielkim Poście ma ono szczególny wymiar, zwłaszcza w Wielkim Tygodniu, gdy czytamy proroctwa napisane setki lat przed śmiercią Chrystusa a w porażający sposób wypełniające się w Nim. Pan Bóg przecież mówi przez Swoje Słowo, porusza nas do działania, wprowadza nierzadko tzw. Boży niepokój, który nas może podprowadzić do większego dobra (może…, nie musi – bo On przecież szanuje nasze wolne decyzje). Ale warto pamiętać, iż On zawsze chce dla nas tylko dobra, więc nie warto się bać czytać Słowa, odwagi! Jezus w niezwykły sposób obecny jest w Słowie („Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” – „Słowo stało się Ciałem” – jak wspomina Ewangelia św. Jana). Jezus jest obecny w Słowie podobnie jak w Eucharystii. Czytając Je – mamy bezpośredni kontakt z Autorem. Poznajemy Go, dostrzegamy głębszy sens naszego życia, doświadczając ogromu Jego Miłości udokumentowanej na kartach Biblii.

Czy istnieje coś innego, co może być równie korzystne dla dobrego przeżycia tego wyjątkowego czasu w życiu Kościoła?

Jest wiele innych sposobów, które mogą nas zbliżyć do Boga, choćby poprzez czynienie dobra na rzecz innego człowieka, np. można wypisać sobie listę osób, z którymi dawno nie rozmawiałem i spróbować odnowić kontakt, zadzwonić; można wybrać się do osób starszych, samotnych. My dajemy im swój czas, swoją radość – oni ubogacają nas swoim doświadczeniem. To również działanie anty-egoistyczne, korzystne dla naszych późniejszych relacji z ludźmi. Pomysłów może być wiele. Grunt, żeby w tym wszystkim nie zgubić istoty Wielkiego Postu.

Jak Ty będziesz przeżywał tegoroczny Wielki Post?

Oczywiście mam swoje postanowienia na czas Wielkiego Postu. Nie chcę jednak zdradzać szczegółów, bo wyrzeczenie nie powinno być na pokaz (śmiech).

Jednym ze sposobów wchodzenia w rzeczywistość pasyjną, mocno obecną w Wielkim Poście, jest m.in. nabożeństwo Gorzkich żali. Wydałeś właśnie książkę na temat tego nabożeństwa i nagrałeś płytę z Gorzkimi żalami. Skąd ten pomysł?

Książka to fragmenty mojej pracy naukowej z muzykoterapii, podane w nieco spopularyzowanej formie. Niedawno skończyłem podyplomowe studia na Akademii Muzycznej w Krakowie. Tam poznałem muzykę od innej strony – od strony wpływu na człowieka, na jego emocje, samopoczucie i ogólnie na zdrowie psycho-fizyczne. Na studiach nauczyłem się między innymi zwracać uwagę na emocje, które niesie ze sobą muzyka.

Długo zastanawiałem się nad tematem pracy dyplomowej. Pewnej wielkopostnej niedzieli grałem w kościele Gorzkie żale. Po 15 minutach grania zauważyłem, że jestem zaangażowany emocjonalnie do tego stopnia, że czułem niemalże ból w rękach, jak po jakimś wielkim fizycznym wysiłku. Dostrzegłem wtedy, że to wszystko spowodowane jest emocjami. Zarówno tekst i muzyka Gorzkich żali są bardzo nimi nasycone. Pomyślałem: tak – tematyka Gorzkich żali i ich wpływ emocjonalny na odbiorcę będzie dobrym wątkiem w kontekście muzykoterapii.

Napisałeś pracę, obroniłeś i postanowiłeś ją wydać…

W pracy wykorzystałem ankietę, którą przeprowadziłem w parafii, gdzie jestem organistą. Z 200 rozdanych ankiet, połowa wróciła do mnie. Na ich podstawie oparłem moje wnioski w pracy o Gorzkich żalach. Potem przyszła myśl, żeby podzielić się z moimi parafianami najciekawszymi fragmentami pracy. Tak się zrodził pomysł na książkę.

Początkowo nie zamierzałem do książki dołączać płyty, ale moje myślenie zmieniło się po wydaniu pierwszej mojej płyty w czerwcu 2016 roku: „Kerygmat Miłosiernego, czyli daj się pokochać”. Wraz z moim kolegą, Mateuszem Hrynkiewiczem nagraliśmy autorską aranżację muzyki – ze szczególnym uwzględnieniem emocjonalnej warstwy Gorzkich żali poprzez dobór instrumentów pozwalających na wejście w nastrój tego nabożeństwa.

Podtytuł książki brzmi: „muzyka, tekst, emocje”. Co charakteryzuje muzykę Gorzkich żali?

Jednym z ciekawszych zagadnień, na które myślę, że warto zwrócić uwagę są tzw. figury muzyczne retoryczne często stosowane przez kompozytorów baroku, żeby wzmocnić przekaz tekstu. Jeśli w tekście mowa była o jakiejś trudnej rzeczywistości – żeby wyrazić muzyką ową trudną sytuację stosowano np. jakieś „zgrzyty” muzyczne, czyli takie współbrzmienia dźwiękowe, które wzmacniały przekaz tekstu. One oczywiście miały na celu spotęgować przekaz emocjonalny.

Podam może najciekawszą dla mnie, tzw. Imaginatio crucis (wyobrażenie krzyża). To muzyczna figura stosowana wówczas, gdy tekst opisywał rzeczywistość pasyjną, np. motyw ukrzyżowania. W Gorzkich żalach jest kilka miejsc, gdzie ta figura jest wkomponowana. Dźwięk główny przechodzi do góry (lub w dół) potem jest skok w przeciwną stronę i powrót do dźwięku głównego. Ciężko mi wytłumaczyć bez pięciolinii, ale zapis nutowy (gdybyśmy przeprowadzili linie proste przez te dźwięki) naprawdę wygląda tak, jakby miał kształt krzyża.

Gorzkie żale to tylko jedno z wielu nabożeństw, które grywasz w kościele czy masz do niego jakiś wyjątkowy sentyment?

Wszczepiła mi je mama. Pamiętam, jeszcze jako dziecko, jak po wspólnym rodzinnym niedzielnym obiedzie tato brał mnie na przejażdżkę samochodem i przekazywał mi powoli tajniki bycia kierowcą, zaraz po powrocie z „nauki jazdy” wraz z całą rodziną szliśmy na moje ulubione wielkopostne nabożeństwo – na Gorzkie żale.

Dlaczego ulubione?

Długo się nad tym zastanawiałem, co takiego jest we mnie, że pieśni pasyjne i Gorzkie żale są mi bliższe niż np. kolędy – tak bardzo przez wielu lubiane, czy radosne pieśni wielkanocne. Gdy napisałem tę pracę, przyszła odpowiedź. Po odczytaniu ankiet zobaczyłem, że ludzie wychodzą po nabożeństwie z pozytywnymi emocjami, jakby oczyszczeni, jakby doznali katharsis, z wdzięcznością i radością. Powodem jest przywilej uczestnictwa w wydarzeniu, które przypomina, jak bardzo każdy człowiek jest kochany przez Boga – do tego stopnia, że Jezus wziął na siebie wszystkie nasze grzechy, okrutnie cierpiał tylko po to i aż po to, żeby każdy z nas miał życie, to prawdziwe życie. Może i ja, nieuświadomiony dotąd, przeżywam głębiej owo poświęcenie Jezusa dla mnie i każdego z nas.

Zróbmy klamrę – czego sobie życzyć na Wielki Post?

Życzę każdemu, żeby spróbował przeżyć ten najbliższy Wielki Post w duchu wdzięczności Bogu za to, co zrobił i ciągle robi dla nas. Że tak bezgranicznie i bezinteresownie kocha każdego człowieka, każdego – niezależnie od czegokolwiek. Że jest Bogiem, który (jak mówi Psalm 103) „Nie postępuje z nami według naszych grzechów, ani według win naszych nam nie odpłaca (…) Wie On, z czego jesteśmy utworzeni, pamięta, że jesteśmy prochem” i że kocha nas do tego stopnia, że (jak wspomina Ewangelia wg św. Jana) „Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”. Niech to odkrywanie Jego Miłości i nasza wdzięczność Jemu sprawiają, że nasze życie będzie inne, święte.

 

***

Michał Niemiec, Gorzkie żale. Tekst, muzyka, emocje… Wydawnictwo Salwator, Kraków 2017

http://www.salwator.com/gorzkie-zale--tekst--muzyka--emocje---,1328,834,produkt.html

 

Wersja demo nagrania: