Znajdź dziewczynkę

Trasa nr 1

Może warto zacząć od własnych wspomnień? Tych dobrych! 

Każda z nas nosi je w sobie. O miłym i ciepłym króliku, którego ktoś wyciągnął z klatki sąsiada. O Luśce - kotce, którą babcia położyła na kolanach. O sierściuchu - wielkim kosmatym miśku do przytulaniu przed snem. O wakacjach u dziadków. Chlebie z cukrem, wielkich makaronowych plackach pieczonych na kuchennym piecu. O zabawie w króla i królową. O chodzeniu boso po rozgrzanym asfalcie. 

Trasa nr 2

Poproś samą siebie o marzenie

Nie ma się czego bać. Zrób sobie marzenie. Nie ograniczaj się, że ma być miłe, sympatyczne i możliwe do spełnienia. Czy jako mała dziewczynka zastanawiałaś się: możliwe, że będę piosenkarką? Nie! Brałaś niebieski, plastikowy mikrofon w łapkę i fałszowałaś „Mój dziadek dał mi psa”. Stroiłaś się z koleżankami w ciuchy mamy, ba nawet babci (pierwszy kontakt z vintage) i spacerowałaś po wybiegach, czytaj: domowych korytarzach. 

Trasa nr 4

Tupnij nogą, że właśnie tego chcesz

Nie uśmiechaj się ironicznie do swoich marzeń. Nie klep ich po plecach po przyjacielsku.

Tupnij nogą, że tego właśnie chcesz. Dokładnie tego, co sobie wymyśliłaś. Tego nierealnego. Każdego, kto zbliży się do Twojego marzenia z komentarzem: śmieszne, niemożliwe, zwyczajnie głupie lub najgorsze „a po co ci to”, pogoń. No dobrze: poproś, żeby odszedł. 

Trasa nr 5

Zadręczaj świat pytaniem: a dlaczego?

Przypomnij sobie, co nie dawało ci spokoju, kiedy byłaś mała. Co w sposób szczególny zadręczało twoje dobre myśli? Dlaczego św. Mikołaj przychodzi w nocy, a nie w ciągu dnia? W jaki sposób śpią żyrafy? Nie pozwól, by ktokolwiek odpowiedział ci: bo tak. Pytaj samą siebie, innych. Wzbudź w sobie ciekawość. Odkryj na nowo to, co towarzyszy ci każdego dnia. Zrób wewnętrzny konkurs na najbardziej absurdalne pytanie. 

Trasa nr 3

Przytul psa. Może być też człowieka

Może nie pamiętasz, ale zdjęcia nie kłamią. Byłaś przytulana i przytulałaś. Psa. Wspomnianego już królika. Tatę. Mamę. Obie babcie. Małe przyjaciółki. Lalki. Dostawałaś niezliczoną ilość ciepła, wytchnienia, serdeczności, dobra. Pomyśl, kiedy ostatni raz kogoś przytuliłaś. Już. Nie zostawaj przy tej myśli zbyt długo, tylko biegnij kogoś przytulić. 

Trasa nr 4

Przeczytaj książkę bez słów.

Nie umiałaś czytać, ale brałaś książki z półki i czytałaś. Miałaś w sobie głód opowiadania. Cały świat wyłaniał się ze skąpych rysunków, rycin, grafik. I tak rodziła się wspaniała przyjaźń z życiowym sprzymierzeńcem – z wyobraźnią. Sprawdź, co u niej słychać. To zawsze są ważne spotkania.

Trasa nr 5

Nie rób nic.

To może być najtrudniejsze. Przypomnij sobie, jak to nic wyglądało. Gdzie najczęściej można było się z nim spotkać? We własnym pokoju, gapiąc się na sufit z plakatem kota z miesięcznika „Pies”? Na łące tuż obok stawu, gdy mrużyłaś oczy w poszukiwaniu na niebie, sama nie wiem: starca z wielką chmurzastą brodą? Nie rób nic. Nic to nie jest: „tylko coś jeszcze ogarnę”, „ugotuję”, „poodkurzam”. Usiądź i nic. Zobacz, jak zacznie ci ono dokuczać, jak cię będzie drażnić. To nic. Nic jest nadal fajne.  

Epilog, czyli meta

„A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże.” (Mk 10, 14) 

Dwie rzeczy: „oburzył się” i „nie przeszkadzajcie”. Jezus zwyczajnie się wkurza na tych, którzy zabraniają dzieciom przychodzić. Może dotyczy to również naszych wewnętrznych dzieci? Nie brońmy im. Niech idą. „Nie przeszkadzajcie”. Czasem naprawdę wystarczy tylko tyle - nie przeszkadzać, a wtedy to, co dziecięce w nas: spontaniczność, radość, twórczość, ufność, samo się o siebie upomni. 

I nadzieja od kogoś, kto znał się na dzieciach całkiem dobrze: „Podczas gdy w dzieciach nie znajdziemy zbyt wiele dorosłości, w każdym dorosłym znajdziemy mnóstwo z dziecka” - Walt Disney.